Pod koniec maja dyżurny komisariatu w Wisznicach otrzymał informację, że do szpitala trafił nastolatek z raną głowy.
Chłopiec został postrzelony z wiatrówki, a w ranie nadal znajdował się śrut. W rozmowie z policjantami 14-latek twierdził, że do zdarzenia doszło, gdy był na spacerze z psem. Oznajmił, że gdy był niedaleko lasu, nagle poczuł uderzenie w głowę. Nikogo jednak w pobliżu nie widział i nie wie, jak doszło do zdarzenia.
Sprawą zajęli się kryminalni wisznickiego komisariatu.
– Policjanci szybko zauważyli nieścisłości w relacji członków rodziny. Ustalili też zgoła odmienny przebieg wydarzeń. Wynikało z nich, że udział w zdarzeniu może mieć 47-letni ojciec chłopca – informuje komisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej.
Mężczyzna w rozmowie z funkcjonariuszami przyznał, że strzelając do drzewa na terenie swojej posesji, po prostu... nie zauważył nastoletniego syna. 47-latek usłyszał zarzut nieumyślnego narażenia dziecka na niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i przyznał się do winy. O jego dalszym losie zadecyduje sąd. Zgodnie z obowiązującymi przepisami grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze