Obecnie wiadomo tylko tyle, że po dokonaniu odstrzału wykonano wszystkie niezbędne czynności przewidziane w specjalnej procedurze, to znaczy umieszczono tuszę w chłodni, a następnie zutylizowano.
- W chłodni przetrzymywano już inne tusze, a więc zachodziła konieczność zutylizowania wszystkich przechowywanych, padłych zwierząt i zdezynfekowania tego miejsca. Będą też prowadzone poszukiwania w miejscu, gdzie zwierzę zostało zabite. Istnieje bowiem ryzyko, że znajdą się również inne, zakażone osobniki – wyjaśnia powiatowy lekarz weternynarii Agnieszka Lis.
Jak mogło dojść do zakażenia? Doktor Lis mówi o tym, że do tej pory za wylęgarnię ASF w regionie uznawano powiat włodawski i do zakażenia doszło najprawdopodobniej w wyniku migracji zwierząt pomiędzy powiatami.
- Niepokoi również to, że jest to już drugi zakażony dzik w tym roku. W ubiegłym roku takie przypadki u nas nie występowały, a więc uznajemy to za niepokojące, ale wszystko jest pod kontrolą – podkreśla Lis.
Pracownikom służb zależy na tym, aby nie doszło przede wszystkim do zakażenia zwierząt hodowanych w okolicznych gospodarstwach. Zaleca się zatem, aby stosować w swoim obejściu wszystkie dostępne środki dezynfekcyjne.
- Bioasekuracja jest w takich przypadkach konieczna. Należy regularnie dezynfekować pomieszczenia, stosować odzież ochronną oraz specjalne maty dezynfekcyjne. Najbliższe miesiące pokażą, czy ta sytuacja ulegnie zaognieniu, czy stabilizacji – podsumowuje specjalistka.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze