Ponieważ wciąż zwiększa się skala obserwowanego problemu. W 2019 roku dochody na cele oświatowe wyniosły w Rejowcu Fabrycznym nieco ponad 3,8 mln złotych. Wydatki natomiast zrealizowane zostały na poziomie ponad 5,75 mln złotych. W 2022 roku dochody oświatowe wyniosły… mniej, bo niecałe 3,75 mln złotych. Wydatki natomiast urosły do poziomu bardzo niepokojącego. Z budżetu miasta wydano na ten cel ponad 7,3 mln złotych. Nie trzeba zatem sięgać do skomplikowanych wyliczeń, aby zauważyć, że tzw. nożyce pomiędzy dochodami, a ponoszonymi na oświatę wydatkami rozwierają się coraz bardziej. I nie sposób ich zablokować, powstrzymać całego procesu.
Obecnie subwencja na jednego ucznia, jaką placówka otrzymuje na dany rok szkolny, wynosi 10 225 zł. Na przedszkolaka w wieku 6 lat niemal połowę mniej, bo niecałe 6 tys. zł. Najmniejsza kwota „idzie za” przedszkolakiem w wieku od 3 do 5 lat – 1504 zł.
– Wynagrodzenia nauczycieli wzrosły. Bardzo dobrze, ale należy jednocześnie zauważyć, że nikt nie daje na pokrycie tych podwyżek żadnych środków – komentował na sesji przewodniczący Szwed.
W 2021 roku dochody lokalnego przedszkola miejskiego wyniosły niecałe 430 tys. zł. Realne wydatki poniesione na tę placówkę wiązały się już z kwotą ponad 1,43 mln złotych. Widać zatem wyraźnie, że do funkcjonowania placówki miasto dołożyło aż ponad 1 mln złotych. To dużo, bardzo dużo.
– Rok później sytuacja nie uległa poprawie. Dochody przedszkola ukształtowały się na poziomie niecałych 400 tys. zł. Wydatki wyniosły ponad 1,5 mln złotych, zatem nasz wkład przekroczył już 1,17 mln złotych – kontynuował swój raport przewodniczący Szwed.
Zauważył, że trudno byłoby oczekiwać, aby taka placówka, jak przedszkole, finansowała się „sama”. To nierealne oczekiwania. Jeśli tak miałoby być, wszelkie koszty związane z utrzymaniem zostałyby scedowane na rodziców o opiekunów. I można tylko sobie wyobrazić, że w wymiarze miesięcznym byłaby to dla nich kwota nie do udźwignięcia.
– Ta mała dotacja na przedszkolaka, te 1500 zł, nas, samorządowców, prawdziwie „boli”. A koszty wciąż rosną. Można powiedzieć, że w ostatnich latach wręcz „poszybowały”, oczywiście w związku z taką, a nie inną sytuacją geopolityczną – zauważył Szwed.
I dodał, że na przestrzeni ostatnich pięciu lat wydatki na przedszkole miejskie wzrosły w sumie o niecały 1 mln złotych. W 2018 roku miasto łożyło na tę placówkę nieco ponad 840 tys. zł, natomiast w tym roku jest to już ponad 1,74 mln zł.
Warto zatem zadać pytanie, jakie miejsce w tych finansowych zestawieniach zajmują tzw. opłaty przedszkolne. Prawda z nimi związana jest niestety taka, że stanowią tak naprawdę kroplę w morzu finansowych potrzeb placówki i są konsumowane niemal na bieżąco, np. na opłacenie codziennego wyżywienia wychowanków. Przewodniczący Szwed przedstawił na sesji wyliczenia informujące o tym, że miesięcznie dochody z tego tytułu wahają się w przedziale od ok. 1200 do ok. 3500 zł.
Już od 1 września zmieni się opłata za skorzystanie z jednej godziny przedszkolnych świadczeń. Do tej pory za jedną godzinę opieki nad dzieckiem rodzice płacili 1 zł. W nowym roku szkolnym opłata ta wyniesie 1,30 zł. Do tego doliczana jest oczywiście dzienna stawka żywieniowa, która wynosi obecnie 9 zł. Te opłaty mogą ulec pomniejszeniu o kwoty wynikające z nieobecności wychowanka.
– Tych opłat nie waloryzowaliśmy praktycznie od 10 lat. Dziś samorządy są zmuszone do tego, aby to robić – podsumował zagadnienie oświaty Robert Szwed.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze