Niepokojąca sytuacja miała miejsce w niedzielę, 27 sierpnia. Z opisu zaniepokojonej Czytelniczki wynika, że po godz. 7 przed jednym z domów pojawiła się kobieta narodowości ukraińskiej, której towarzyszył 11-letni chłopiec.
- Pytała, czy nie mogłaby się schronić przed deszczem u nas w domu. Odmówiliśmy. W nocy tego samego dnia próbowała włamać się do naszego domu bocznymi drzwiami. Szarpała za klamkę i próbowała użyć podrobionego klucza. Policja przyłapała ją na gorącym uczynku, jednak ona przekonała mundurowych, że się pomyliła. Policja nie zrobiła nic, mimo że przyłapali ją na próbie włamania. Ponoć to nie pierwsza interwencja z tą kobietą. Proszę o nagłośnienie - czytamy w wiadomości, która dotarła do naszej redakcji.
W mediach społecznościowych informacja o tym zdarzeniu rozeszła się lawinowo. Chełmianie rozmawiali też o tej niepokojącej sytuacji na ulicach, w salonach kosmetycznych i przestrzegali siebie nawzajem o zagrożeniu.
- Bardzo proszę o nagłośnienie tej sytuacji Ta kobieta podczas nieobecności przychodzi pod dom i obserwuje to miejsce. To wygląda na jakąś zorganizowaną akcję. Błagam o pomoc, moja mama mieszka sama, boi się o swoje życie, a policja „nie może nic z tym zrobić” - prosi nasza Czytelniczka.
Rzeczywiście, jak sprawdziliśmy, mundurowi otrzymali takie zgłoszenie.
- Na miejscu policjanci ustalili, że kobieta otrzymała od znajomego klucze do mieszkania, ale pomyliła adresy. Potem stamtąd odjechała. Nie mamy informacji o innych takich wezwaniach - informuje starsza sierżant Angelika Głąb-Kunysz z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Mieszkańcy Chełma są jednak zaniepokojeni. Na portalach internetowych dzielą się ze sobą podejrzanymi informacjami. Na Dyrekcji kilka dni temu w jednej z kamienic kolejowych ktoś chodził po klatce i łapał za klamki. Podobne zdarzenie ponoć miało miejsce także w Okszowie.
Skarżą się także mieszkańcy osiedla Słoneczne, że mimo domofonów ktoś wdziera się na klatki schodowe i szarpie za klamki. Jedna z kobiet opowiada natomiast o podejrzanym zajściu z kobietą narodowości ukraińskiej.
- Byłam akurat przez tydzień sama w domu i jednego wieczoru po północy usłyszałam dobijanie się do drzwi. Ktoś walił w nie z całej siły i szarpał za klamkę - pisze chełmianka. - Przerażona zadzwoniłam po kogoś z rodziny. Okazało się, że przed drzwiami stoi kobieta, Ukrainka. Chciała, żeby ją gdzieś zawieźć na wieś, do jakiegoś domu, potem zaczęła się mieszać w zeznaniach. Odmówiliśmy, to poszła obok przed Biedronkę, 300 metrów od naszego domu. Widzieliśmy, jak wsiada do samochodu jakiegoś typa, a przecież nie miała czym dojechać...
Nawet jeśli te podejrzenia są na wyrost, warto uważać. Niektórzy naprawdę potrzebują naszej pomocy, ale ktoś może perfidnie wykorzystać nasze dobre serce...
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze