Konwencjonalny samolot, startując, rozwija prędkość od 250 do 345 km/h. Zupełnie jak podrasowane bmw, którym Sebastian M. jechał autostradą A1. Tak wynika z ustaleń prokuratury, która wskazuje na prędkość 253 km/h. Teraz jednak eksperci przekonują, że bmw mogło jechać jeszcze szybciej.
Wypadek na A1
W połowie września. Zginęły w nim 3 osoby. To rodzice i 5-letnie dziecko. Spłonęli w samochodzie, który uderzył w bariery energochłonne.
Zdaniem prokuratury winny wypadku jest Sebastian M. To on prowadził bmw, jadąc za szybko, wymijając kolejne samochody, zmieniając pasy uchu i „nie zachował odpowiedniej, bezpiecznej odległości od poruszającego się przed nim w tym samym kierunku samochodu osobowego marki Kia Proceed, w wyniku czego uderzył w tył wskazanego pojazdu marki Kia Proceed”.
To cytat z komunikatu prokuratury, która przedstawiła M. zarzuty. Musiała to jednak zrobić zaocznie, bo Sebastian M. nie został zatrzymany zaraz po wypadku. Co więcej, początkowo policja utrzymywała, że w zdarzeniu udział brała tylko kia. To śledztwo internautów pokazało, że było inaczej: na miejscu było także bmw.
Ponad 300 km/h na liczniku
Eksperci z firmy Crashlab.pl zbadali miejsce wypadku, przeanalizowali dane i stworzyli cyfrową rekonstrukcję wypadku.
Doszli do wniosku, że ślady hamowania bmw wskazują, że samochód hamował przez 169 metrów. Jednocześnie zjeżdżał z lewego pasa na środkowy. To tam właśnie musiało dojść do kontaktu bmw z kią. To wtedy kia zjechała na bok i uderzyła w barierę.
Analiza wskazuje także, że bmw jechało w poślizgu jeszcze przez 572 metry, licząc od początku hamowania.
Jeżeli więc bmw uderzyło w kię przy prędkości 253 km/h (kia jechała ok. 130 km/h) i biorąc pod uwagę wszystkie ujawnione czynniki, oznacza to, że Sebastian M. miał na liczniku ok. 315 km/h.
Ekstradycja
Ile potrwa procedura
Sebastian M. 4 października został zatrzymany w Dubaju. Ma zostać przewieziony do Polski, żeby stanąć przed sądem. Jednak to może potrwać, bo muszą się dopełnić procedury.
Prawnicy wskazują, że Zjednoczone Emiraty Arabskie mają 30 dni na rozpoznanie polskiego wniosku. Jest też możliwość przedłużenia procedury o kolejne 15 dni.
Ten czas może być jednak dłuższy. Rodzina ofiar chce zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo. Obecnie jest to spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Jeżeli kwalifikacja zostanie zmienione, to będą konieczne kolejne procedury międzynarodowe. A to może być przeszkodą dla szybkiego załatwienia kwestii ekstradycji.
– Bo państwo udzielające zgody na ekstradycję bada, czy wskazane przestępstwo jest przestępstwem również w kraju, w którym przebywa osoba. Dlatego podana we wniosku kwalifikacja prawna jest ważna. Potem nie można już jej rozszerzać czy zmieniać bez zgody państwa wydającego. To, że chodzi o ten sam wypadek, nie wystarczy – wyjaśnił w „Rzeczpospolitej” prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze