Opóźnienie jest częścią strategii rządu, która ma ustabilizować rynek i zwiększyć dostępność mieszkań dla różnych grup społecznych, w tym rodzin, singli i osób w związkach nieformalnych.
Potrzeba działań
Szef resortu rozwoju Krzysztof Hetman podkreśla, że dla rządu priorytetem pozostaje zwiększenie podaży mieszkań. Dzięki temu unikniemy wzrostu cen, jaki obserwowano po wprowadzeniu programu kredytowego za rządów PiS-u.
Dziś mieszkanie w większym mieście – nieważne, nowe czy z drugiej ręki – to wydatek rzędu kilkuset tysięcy złotych. Mało kto może pozwolić sobie na taką inwestycje, bez zadłużania się na kilkanaście, kilkadziesiąt lat. Dlatego rząd planuje skoncentrować się na równoważeniu rynku poprzez wsparcie zarówno kredytobiorców, jak i osób poszukujących mieszkań komunalnych.
Tak ma być
Nowy program będzie różnił się od Bezpiecznego Kredytu 2 proc. Dopłaty do kredytu mieszkaniowego i jego wysokość mają zostać uzależnione od liczby osób w rodzinie. Limit dochodów będzie weryfikowany przy składaniu wniosku o kredyt i wyliczany na podstawie ostatnich 6 miesięcy.
Prawdopodobnie dla jednego gospodarstwa limit dochodu wyniesie do 10 tys. zł, ale już dla 5-osobowego – do 33 tys. zł. Przykładowo, 5-osobowe gospodarstwo domowe może liczyć na kredyt 600 tys. zł i oprocentowanie 0 proc., a 1-osobowe na 200 tys. zł kredytu i 1,5 proc. oprocentowania.
Trzeba jeszcze trochę poczekać
W tym roku rząd planuje zapewnić środki wystarczające na udzielenie 50 tys. preferencyjnych kredytów. Chodzi o kwotę 500 mln zł. Dopłaty mają zostać rozłożone na 10 lat.
Program jest zaplanowany na 2 lata – 2024 i 2025 rok. Ma zacząć działać w drugiej połowie tego roku.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze