- Jechałem autem około godziny 11. Nagle z bocznej uliczki wybiegł prawie nagi mężczyzna, cały zakrwawiony. Mógł mieć na oko dwadzieścia parę lat. Chłopak był jedynie w slipkach. Po przebiegnięciu przez ulicę wbiegł do sklepu i zaatakował ekspedientkę – relacjonuje świadek tego szokujące zdarzenia, który się z nami skontaktował.
- Zatrzymaliśmy się z innym kierowcą i udaliśmy się za tym mężczyzną do sklepu. Szarpał ekspedientkę, ale wystraszył się i wybiegł, upadając na chodnik. Na ciele miał liczne zadrapania i rany oraz był zakrwawiony od głowy po stopy – opowiada mężczyzna. – Zadzwoniliśmy na 112. Po około 15-20 minutach na miejscu zjawił się patrol policji oraz karetka.
Świadek zdarzenia opowiada, że z młodym mężczyzną nie było żadnego kontaktu, zachowywał się bardzo dziwnie, kładł się na chodniku. Nie sposób było mu pomóc.…
- Czy wiecie może co mu się stało? - pyta zatroskany Czytelnik.
Potwierdziliśmy, że rzeczywiście policja otrzymała takie zgłoszenie z centrum powiadamiania ratunkowego. Nie potwierdziła jednak tego, że mężczyzna kogoś zaatakował.
Być może był zdesperowany i sam szukał pomocy... Został przewieziony karetką pogotowia do szpitala. Z ustaleń mundurowych nie wynika, aby do obrażeń, jakie miał na ciele, przyczyniły się inne osoby. Szczegółów jednak policja nie zdradza.
Usłyszeliśmy, że okoliczności zdarzenia mają być wyjaśniane. Ustalana jest też przyczyna irracjonalnego zachowania młodego człowieka. Czy sam doprowadził się do takiego stanu? Poinformowano nas, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze