Spotkanie zorganizował wójt gminy Wyryki Mirosław Torbicz oraz jego żona Justyna. W przedsięwzięciu pomagała pani sołtys wsi Suchawa Dagmara Śladewska. Spotkanie rozpoczęto projekcją reportażu "Polacy na ratunek Żydom", ukazującego bohaterską rodzinę Koszewskich, która w okresie II wojny światowej pomagała swoim sąsiadom narodowości żydowskiej.
Stanisław Koszewski, były mieszkaniec Suchawy, opowiedział nam o tym traumatycznym wydarzeniu.
- W 1943 roku miałem zaledwie kilka lat. do Suchawy przyjechali własowcy i zabrali z sobą wszystkich mieszkających tam Żydów z wyjątkiem dwóch osób. Jedną z nich była młoda dziewczyna, która zwróciła się do mojej mamy z prośbą o pomoc – mówi Stanisław Koszewski.
W jego domu mieszkali przyjezdni i nie do końca pewni ludzie. Przyjęcie Żydówki było śmiertelnie ryzykowne. Pomimo tego została nakarmiona, dostała prowiant i informację o innych uciekinierach, żydowskiego pochodzenia, chowających się w okolicznym lesie.
- Wracała do nas jeszcze kilka razy, zawsze otrzymała pomoc. Wiem, że przeżyła wojnę potem wyjechała z regionu – opowiada pan Stanisław Koszewski.
Stanisław Kuć, znajomy świadka wydarzeń z przeszłości, historyk amator i regionalista zbierający m.in. informacje o Polakach ratujących w czasie drugiej wojny światowej obywateli pochodzenia żydowskiego, pomógł regionalnej telewizji stworzyć reportaż o bohaterskiej rodzinie Koszewskich.
- Powracając do dramatycznych historii z czasów II wojny światowej, wyczuwało się wielkie poruszenie, zarówno u pana Stanisława - ocierającego dyskretnie napływającą łzę - jak i słuchaczy. Słuchających ogarnęła absolutna cisza, czasem dało się usłyszeć głębszy oddech świadczący o wewnętrznym przeżywaniu – opowiada Stanisław Kuć.
Stanisław Koszewski opowiadał, że Suchawa w czasie II wojny nie była miejscowością zapomnianą. Przez miejscowość prowadził szlak handlowy, którym regularnie przemieszczali się ludzie i wożono towary. W czasie agresji Niemiec na Związek Radziecki w 1941 r. nie było tu większych ruchów wojsk. Wszystko zmieniło się to w 1944 r. Nadciągające wojska radzieckie bombardowały miejscowość, a pan Stanisław musiał uciekać wraz z rodziną do sadu.
- Bomba eksplodowała niedaleko nas, odłamki przeleciały niedaleko, a w mamę trafił kamień – wyjaśnia Koszewski.
Na spotkanie w Suchawie przyszło 30-40 osób.
- Słuchali z wielkim zainteresowaniem – mówi Dagmara Śladewska.
- Podczas takich spotkań integrują się lokalne społeczności, ale najbardziej budujące jest to, że młodzi młodzi ludzie także zaczynają się interesować miejscową historią - podkreśla Stanisław Kuć.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze