Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zamościu. Zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób, został przedstawiony kierowcy fiata 15 marca.
- Umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, jadąc z nadmierną prędkością. Ponadto nie zachował należytej ostrożności podczas omijania samochodu zaparkowanego w zatoce autobusowej - informuje Ewa Jałowiecka-Śliwa, szefowa zamojskiej prokuratury.
Biegły wyliczył, że podejrzany miał na liczniku 77 km/h. Zginął 21-letni mieszkaniec Mielca, który był pasażerem fiata ducato. Rannych zostało pięciu podróżnych ze staranowanego autobusu.
- Kierowca fiata nie neguje zarzucanych mu czynów. Zaprzeczył jedynie temu, że dokonał ich umyślnie. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności - dodaje prokurator.
Dramat rozegrał się 7 grudnia ub.r. Kierowca fiata i jego pasażer wieźli meble do jednego z klientów. Po godz. 6 ich samochód uderzył w tył stojącego na przystanku autobusu. Siła uderzenia była tak duża, że autobus wypadł z drogi, a w dostawczaku zmiażdżona została prawie cała kabina.
Rośnie liczba rodziców, którzy nie chcą szczepić swoich dzieci. Co na to Sanepid? [TUTAJ]
Z naszych ustaleń wynikało, że z Żółkiewki do pracy i szkół w Krasnymstawie jechało około 10 podróżnych. Gdy doszło do zderzenia, do autobusu, który stał na przystanku, wsiadały dwie osoby. Do środka weszła jedynie młoda dziewczyna. W trakcie uderzenia wpadła na słupki przy siedzeniu kierowcy i potłukła żebra.
Mniej szczęścia miał starszy mężczyzna. W chwili wypadku uderzył głową o karoserię lub podłoże i miał uraz twarzoczaszki. Dość poważny obrażenia odniosła także siedząca w autobusie przedszkolanka z Żółkiewki. Do szpitala zgłosiło się osiem osób. Wśród nich była kobieta w ciąży.
Podobne artykuły:
Napisz komentarz
Komentarze