Gmina musi działać zgodnie z prawem
Włodarz samorządu Grażyna Kowalik poinformowała radnych o tym, że inwestor zwrócił się do władz o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla tej inwestycji, a te nie mogły odmówić przeprowadzenia postępowania. Odpowiednia dokumentacja, w której zawarte zostały najważniejsze parametry techniczne, trafiła już do trzech organów, które zobligowane są do wydania niezbędnych uzgodnień – Wód Polskich, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego.
- Chodzi między innymi o ustalenie, czy inwestor powinien sporządzić raport oddziaływania na środowisko. W tej chwili dysponujemy opiniami dwóch organów. Pismo do nas skierowały już Wody Polskie, które twierdzą, że przyszła inwestycja nie będzie wpływała na środowisko naturalne. Inną opinię na ten temat wyraził natomiast sanepid, który poinformował nas z kolei o tym, że jego zdaniem inwestycja może oddziaływać na środowisko w taki czy inny sposób. Zdaniem organu należy więc sporządzić odpowiedni raport – poinformowała radnych wójt Kowalik.
Okazuje się, że także RDOŚ ma obiekcje co do planów olsztyńskiego inwestora i będzie, zdaniem wójt, wnioskował o to, aby ten przygotował odpowiedni raport oddziaływania na środowisko naturalne.
-Jesteśmy też zobowiązani do tego, aby w cały proces włączyć mieszkańców naszej gminy. Przygotowanie raportu trwa ok. pół roku – dodała wójt Kowalik
Mieszkańcy już wiedzą
W jednym z naszych ostatnich artykułów informowaliśmy już o tym, że licząca niespełna 200 osób grupa nie chce, aby inwestor zrealizował swoje plany. Wszystkie swoje obawy zawarli w odpowiednim piśmie, rodzaju protestu.
-W tym piśmie, sprzeciwie, przeciwnicy budowy instalacji wyrazili swoje obawy, a my przekazaliśmy ten dokument do trzech, wspomnianych już, organów opiniujących. Pismo trafiło też do starosty włodawskiego oraz wojewody lubelskiego. Spotkałam się już z osobami, które zainicjowały ten protest i były odpowiedzialne za zbieranie podpisów oraz sołtysami sołectw Zaświatycze i Dołhobrody. W konsultacjach uczestniczyli również radni z tamtego terenu – wyjaśniała radnym wójt.
Kowalik chciałaby, aby wszyscy zaangażowani w sprawę społecznicy oraz urzędnicy mieli wiedzę na temat tego, jak działają biogazownie, co pozwoli z kolei odpowiedzieć na pytanie, czy obawy przeciwników są do końca uzasadnione. Czego zatem mieszkańcy obawiają się najbardziej?
W proteście piszą między innymi o zanieczyszczonym powietrzu i o tym, że wykorzystywane do spalania rolnicze odpadki mogą przyciągać gromady gryzoni, a te z kolei rozprzestrzeniać choroby. Protestujący obawiają się też wzmożonego ruchu pojazdów ciężarowych na drodze wojewódzkiej 816. Te zarzut wydaje się tym istotniejszy, że w pobliżu szosy położona jest szkoła oraz zabudowania mieszkalne.
Wójt nie zrobi niczego przeciwko mieszkańcom
Mieszkańcy zapewniają też, że przyglądali się temu, jak podobne instalacje funkcjonują w innych częściach Polski – tam, gdzie biogazownie oddalone są od zabudowań o 800 metrów i wspólną cechą tych miejsc jest, jak twierdzą, wyczuwalny odór, który uniemożliwia normalne funkcjonowanie. To także ważna informacja, ponieważ biogazownia, jaką w Dołhobrodach wybudować chce Power-Hub, od linii zabudowy dzieliłaby odległość niespełna 500 m.
Tymczasem wójt twierdzi, że do wydania wiążących decyzji w sprawie „jest jeszcze daleka droga”. Deklaruje też, że nie chce działać wbrew woli mieszkańców.
- Chcemy się spotkać z inwestorem, aby ten opowiedział nam o wszystkich technicznych aspektach funkcjonowania tego typu obiektu. Zamierzamy również zorganizować wyjazd do podobnych biogazowni, które funkcjonują na terenie naszego kraju. Będą też zebrania wiejskie, podczas których będziemy szeroko informowali o wszystkich aspektach tej sprawy. Należy na pewno wyrobić sobie odpowiednie zdanie oraz przyjrzeć się wszystkim ewentualnym „plusom” i „minusom” tej inwestycji. Chcemy, aby wiążąca decyzja w sprawie biogazowni została podjęta w zgodzie – zapewniała radnych wójt Kowalik.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze