- Święta to czas pełen miłości, radości, składania sobie życzeń, spędzania czasu z najbliższymi... A w tym czasie pod naszą opiekę trafia sunia, która walczy o życie, po tym, jak została niemalże zagłodzona na śmierć i wyrzucona pod bramę schroniska...- czytamy w komunikacie chełmskiego schroniska dla zwierząt.
W Wielki Piątek (29 marca) ok godz. 17.00 pod bramę schroniska podjechał mężczyzna, który ze swojego samochodu wyjął pudełko. Na szczęście w tym czasie na terenie obiektu znajdował się jeszcze jeden z pracowników (na ogół schronisko jest czynne do godz. 15.00), który natychmiast wyszedł w stronę bramy. Spłoszony mężczyzna zaczął się chaotycznie tłumaczyć. Stwierdził, że znalazł psiaka przy drodze, lecz nie potrafił powiedzieć, gdzie konkretnie. W końcu wystraszony odjechał. Na szczęście pracownikowi schroniska udało się zapisać numer rejestracyjny pojazdu, którym się poruszał.
W kartonie pozostawionym przez zbiegłego mężczyznę znajdowała się ona - wychudzona, zapchlona, z przerośniętymi pazurami, wyziębiona i skrajnie odwodniona, bez siły, aby choć podnieść głowę... Łezka, bo tak dostała na imię, natychmiast została przewieziona do lecznicy.
- Całe szczęście, że jeden z pracowników schroniska został tego dnia dłużej w pracy. Szanse na to, że ta bidulka przeżyłaby noc pod bramą schroniska bez żadnej opieki, były znikome. Profilaktykę wdrożyliśmy od razu, nawodniliśmy ją. Na początku nie chciała jeść, baliśmy się, że żołądek już jest tak zaciśnięty, że nie ruszymy tego. Na szczęście jedna z wolontariuszek gotowała specjalne jedzenie dla niej, takie na rosołku, żeby powoli zaczęła jeść - mówi nam Katarzyna Kalita z chełmskiego schroniska.
Łezka waży zaledwie 3 kg, ma anemię i jest bardzo odwodniona. Na USG wyszły zaburzenia w wątrobie i woreczku żółciowym, które najprawdopodobniej są wynikiem wyniszczenia organizmu. Niestety, ma też dwa guzy na listwie mlecznej.
- Suczka jest w schronisku już kilka dni. Niestety, nie znaleźliśmy dla niej domu tymczasowego i nie mieliśmy możliwości jej w takim domu umieścić, ale nadal tego domu oczywiście szukamy. Jeśli ktoś się zdeklaruje, żeby wziąć ją chociażby właśnie na czas rekonwalescencji do siebie, to my oczywiście pomożemy. Pokryjemy koszty leczenia, lekarstw i tak dalej. Wiadomo, że w domu Łezka będzie szybciej dochodziła do siebie niż w schronisku.. .- kontynuuje pani Katarzyna.
Oprócz domu tymczasowego (a najlepiej stałego), potrzebne są także środki finansowe na leczenie zwierzaka. Schronisko prowadzi zbiórkę, gdzie każdy może wpłacić choćby drobną kwotę. Link do zbiórki znajduje się TUTAJ.
Wszystkie środki, jakie nie zostaną wykorzystane na leczenie Łezki, schronisko przekaże na rzecz innych potrzebujących zwierząt.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze