"W maju 2024 r. zmarła moja Pani, która kilka lat temu przygarnęła mnie z ulicy, dając przy tym pełną miskę, bezpieczeństwo i miłość. W jednej chwili runął mój cały świat, myślałem że razem z moją opiekunką dożyje swoich dni, a dziś znowu jestem sam. Jestem psim seniorem, który doświadczył kiedyś głodu, strachu i braku ciepła. Moim domem stała się ulica, spałem na trawniku pod posesją skąd byłem przeganiany, sąsiadom przeszkadzałem, mówili też na mnie „zdechlak” chociaż mam na imię Rambo. Nie wiem czemu im tak bardzo przeszkadzałem, kompletnie nie rozumiem, co się wydarzyło, nie chciałem ich straszyć ani zrobić krzywdy, potrzebowałem tylko jedzenia, wody i pomocy"- czytamy w opisie zrzutki.
Z relacji okolicznych mieszkańców wynika, że dwa tygodnie po śmierci opiekunki psa, do domu przyjechali jej spadkobiercy, którzy wyrzucili mieszkające tam zwierzęta za bramę i zamknęli ją na klucz. Przez kilka dni pies oraz dwa koty koczowały pod bramą swojego byłego już domu. Na szczęście znaleźli się ludzie, którzy otworzyli dla nich serca.
- Jedna koteczka została przyjęta przez dziewczyny z "Kociej Kawiarni", które też szybko znalazły jej dom tymczasowy z opcją na stały, więc ona jest już bezpieczna. Kilka dni później, po wielu próbach złapaliśmy psa. Niestety, sąsiedzi nie pomagali, nie chcieli udostępnić posesji, aby zagonić tam psa i go złapać, ale mimo to udało się. Aktualnie przebywa on w hoteliku "U psiej mamy", czyli u pani Edyty Kister. Jest jeszcze kocurek, ale on dopiero będzie odławiany, bo jest lekko "dziki" i na pewno będzie to dużo trudniejsze - opowiada nam pani Katarzyna, która zorganizowała akcję pomocy dla trójki zwierzaków.
Pani Katarzyna nie działa w żadnej fundacji czy stowarzyszeniu, jest po prostu osobą czułą na krzywdę bezbronnych zwierząt. Podczas akcji cały czas pozostawała w kontakcie z Chełmską Strażą Ochrony Zwierząt. Z pomocą przyszedł też Mirosław Blacha ze schroniska dla zwierząt, który pomógł odłowić psa i przetransportował go do hotelu. Rambo potrzebuje pomocy weterynarza, dlatego pani Katarzyna założyła zrzutkę na jego leczenie oraz utrzymanie w domu tymczasowym.
Społeczniczka zwróciła naszą uwagę na bardzo przykry fakt. Jak zauważyła, pod jej postami w mediach społecznościowych pojawiało się bardzo wiele przychylnych komentarzy. Niestety osób pomagających realnie nie było już tak wiele...
- Post wywołał bardzo duże zainteresowanie, natomiast ludzi do pomocy, jak się okazało, było bardzo mało. Na miejscu pracowały dwie, trzy osoby. Chciałabym bardzo poprosić o taką realną pomoc, tak jak mi pomogły np. dziewczyny z "Kociej Kawiarni". Zachęcam do adopcji kotów od nich, aby dziewczyny mogły dalej razem ze mną pomagać zwierzakom, bo póki co po prostu nie mają już miejsca dla nowych podopiecznych - dodaje pani Katarzyna.
My również zachęcamy zarówno do wpłacenia choćby kilku złotych na zbiórkę, jak i adopcji zwierzaków, które zostały pozbawione domu, a w chełmskim schronisku czy instytucjach niosących pomoc zwierzętom jest ich naprawdę dużo...
Link do zbiórki dla Rambo:
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze