Zarobki w samorządach potrafią być spore, ale nie dla wszystkich. O większych pieniądzach wielu pracowników może tylko pomarzyć. Największe kwoty są zarezerwowane dla urzędników najwyższego szczebla.
Zostali zmuszeni do podwyżek
Zgodnie z danymi za 2022 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie w administracji samorządu terytorialnego wynosiło 6412 zł brutto. Od tego czasu trochę się zmieniło, bo w górę kilka razy poszła płaca minimalna.
Dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast to problem, bo zmuszeni zostali do podniesienia pensji. Nie tylko tym najsłabiej zarabiających, ale często też innym pracownikom, którzy chcieli utrzymać dystans do najniższej krajowej.
20 procent więcej
Zbliża się kolejna podwyżka. Kilka dni temu premier podpisał rozporządzenie, na mocy którego armia urzędników samorządowych zacznie zarabiać więcej o ok. 20 procent więcej – kwotowo od 400ł do 1000 złotych. Rozporządzenie zacznie funkcjonować od 1 sierpnia, ale dotyczy także pieniędzy za lipiec.
„Regulacja przewiduje wzrost minimalnego wynagrodzenia zasadniczego (a więc nie wliczamy tu dodatków stażowych, nagród jubileuszowych itd.) lokalnych urzędników na etacie i znajdujących w tzw. kategoriach zaszeregowania (w tabeli stanowisk są kategorie od I do XVIII, zaś kategorie XIX i XX nie są przypisane do żadnego stanowiska i pozostają do dyspozycji pracodawcy)” – wylicza money.pl.
I wyjaśnia, że np. pracownik samorządowy w I kategorii zaszeregowania otrzyma 4000 zł zamiast obecnych 3300 zł. Osoba z XVIII kategorii zamiast 4800 zł wynagrodzenia zasadniczego, będzie zarabiała 5600 zł.
Podwyżka na koszt gminy
„(...) rozporządzenie wywołało ogromne kontrowersje, zwłaszcza wśród szefów lokalnych urzędów: wójtów, burmistrzów i prezydentów miast” – podaje portal.
Jeden z urzędników Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przyznaje: – Samorządowcy są wściekli, bo to zmiana na ich koszt, w dodatku w trakcie roku budżetowego.
Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego chciała zablokować podwyżki i nie wydała stanowiska w sprawie zmian. Ministerstwo jednak uznało, że brak opinii to też jakaś opinia. I podwyżki będą.
– Według wstępnych szacunków skutek finansowy dla całej gminy (za pół roku) wyniesie ok. 4 mln zł. Jest to wydatek, którego miasto w tym roku nie planowało, stąd źródła finansowania będzie trzeba poszukiwać w rezerwach – podkreśla Marcin Centkowski, rzecznik prasowy prezydenta Torunia.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze