Funkcjonariusze mieli do sprawdzenia ponad 18 ton skarpet, które przyjechały w tranzycie z Chin. Dla zobrazowania – taką ilością towaru można wypełnić 6 dostawczych busów. Jak się okazało, około 3/4 asortymentu stanowiły skarpety, na których bezprawnie umieszczone zostały znaki towarowe zastrzeżone na rzecz znanych na świecie firm odzieżowych i domów mody. Jak się okazało, funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej zakwestionowali oryginalność prawie 124 tys. par skarpet.
Towar był zapakowany w plastikowe worki związane sznurkami, co od razu zwróciło uwagę osób prowadzących inspekcję. Ponadto towar był niedbale wykonany, a cena zadeklarowana w dokumentach wynosiła 2 centy, czyli około 8 groszy za parę. Gdyby towar faktycznie był oryginalny, wart byłby kilka milionów złotych.
Inną „ciekawostką” jest to, że w większości przypadków model i kolor skarpet był taki sam – jakby wyszły z jednej linii produkcyjnej – a różniły się one tylko znakiem zastrzeżonym.
- O zdarzeniu KAS powiadomiła kancelarie prawne reprezentujące właścicieli praw do znaków towarowych. Kancelarie potwierdziły, że zatrzymana odzież to zwykłe podróbki. Właściciele zastrzeżonych znaków zdecydowali się podjąć kroki prawne wobec osób zaangażowanych w obrót tymi towarami, tj. złożyli wnioski o ściganie - mówi Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
Za wprowadzanie do obrotu towarów naruszających prawa własności przemysłowej grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub nawet pozbawienia wolności do 2 lat.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze