Zmiana dostawcy posiłków, z których korzystają zarówno dzieci w wieku przedszkolnym, jak i uczniowie, nastąpiła 17 października. O powodach jej podjęcia poinformowała w specjalnym komunikacie na portalu szkoły dyrektor Zespołu Szkół im. Henryka Sienkiewicza w Siedliszczu Aneta Dudek. W obwieszczeniu zauważyła, że podjęła decyzję o zmianie dostawcy cateringu, ponieważ, jej zdaniem, stwierdzono liczne nieprawidłowości w realizacji zawartej wcześniej umowy.
„Zostały (nieprawidłowości – przyp. red.) potwierdzone zarówno przez liczne kontrole wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Firma cateringowa nie spełniała warunków określonych w zamówieniu, co wpłynęło na jakość świadczonych usług oraz bezpieczeństwo żywienia. Decyzja o rozwiązaniu umowy została podjęta dopiero teraz, gdyż potrzebowałam czasu, aby zebrać materiał dowodowy, który posłuży jako obrona w postępowaniu sądowym, ponieważ na wykonawcę zostanie nałożona kara pieniężna wynikająca z umowy w kwocie 55 tys. zł” (pis. oryg.) - czytamy w komunikacie szefowej placówki.
Ostatecznie szkoła podpisała umowę z firmą, która w niedawnym postępowaniu przetargowym przedłożyła drugą najkorzystniejszą z punktu widzenia samorządu ofertę. Teraz dyrekcja deklaruje, że będzie stale monitorowała jakość dostarczanych posiłków. W taki sposób, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia podobnych, co wcześniej, nieprawidłowości.
Czy istotnie było ich tak wiele? Alicja Traczuk, właścicielka podmiotu, z którym rozwiązano umowę, twierdzi, że nie.
- Mieliśmy już nawet przygotowane obiady na następny dzień, ale powiadomiono nas, że nie będziemy już dostarczać posiłków do Siedliszcza. Powód rozwiązania umowy? Moim zdaniem chodzi o liczne tarcia, do jakich dochodzi pomiędzy dyrekcją szkoły, rodzicami a władzami gminy. Sądzę, że padliśmy niejako ofiarą tej całej sytuacji związanej z likwidacją szkolnej kuchni. Nie dziwię się zresztą, że rodzice chcą, aby to rozwiązanie znowu zostało wdrożone, ponieważ szkoła posiada naprawdę świetnie wyposażoną kuchnię. Szkoda, ponieważ te urządzenia powinny być w pełni wykorzystane – zauważa Traczuk.
I dodaje, że owszem, placówka przedstawiła powody, które stały za decyzją o zmianie dostawcy, ale nie zgadza się z nimi.
- Zauważono np., że przygotowywaliśmy za małe kotlety. Zarzucano nam na przykład, że przygotowywaliśmy kotlety, które ważyły 50 gramów, podczas gdy powinny 100. Ale tak wynikało z zapisów umowy. Mieliśmy zakontraktowane obiady, gdzie jedna porcja liczyła tak naprawdę połowę normalnej, więc tak też przygotowywaliśmy nasze posiłki. Tak naprawdę te kotlety nigdy nie ważyły 50 gramów, ale ok. 70, były nieco większe. Wydaje mi się, że ekipa, która wydawała obiady, celowo zamieniała porcje, większe na mniejsze i odwrotnie. Te, które przewidziane były dla dzieci w wieku przedszkolnym, otrzymywali uczniowie. Właśnie po to, aby odzyskać stołówkę, aby znaleźć jakiś pretekst. Tak uważam. Dzisiaj podjęłabym już inną decyzję. Gdybym wiedziała, że dochodzi tam do takich napięć pomiędzy różnymi grupami, to nie wystartowałabym w tym przetargu – zaznacza Traczuk.
Właścicielka firmy twierdzi, że ma konkretne dowody na to, że dochodziło do różnego rodzaju manipulacji, które miały doprowadzić do wyeliminowania firmy ze szkoły.
- Ale wśród tych powodów pojawiały się też inne. Padł np. zarzut o to, że pomidory nie były odpowiednio umyte. Przecież to absurd. Nie zdarzają się przecież przypadki, aby warzywa czy owoce, które kupujemy, zazwyczaj w sklepie, były ubrudzone ziemią. Zarzucano nam też, że dostarczamy spalone na węgiel paluchy z makiem. To nieprawda. Towar, który odbieraliśmy z piekarni, był dobrej jakości. Zarówno my, jak i piekarnia, nigdy nie pozwolilibyśmy sobie na takie niedociągnięcia – twierdzi przedsiębiorczyni z przeszło 20-letnim stażem w branży gastronomicznej.
Teraz obowiązki przejmie po firmie „Alicja” AGHIH Paweł Kępa z Krężnicy Jarej.
O opinię w sprawie postanowiliśmy zapytać także Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Chełmie, sekcję higieny żywności i żywienia. W skierowanej do nas wiadomości specjaliści potwierdzili, że w szkole prowadzona była kontrola dotycząca żywienia. Jaki był jej wynik?
”Przeprowadzona kontrola sanitarna interwencyjna wykazała nieprawidłowości. W związku z powyższym wszczęto postępowanie administracyjne w zakresie podjęcia działań niezbędnych do zapewnienia zgodności z prawem żywnościowym tj.: uwzględnienia owoców lub warzyw w każdym posiłku oraz uwzględnienia dwóch porcji mleka lub produktów mlecznych każdego dnia” (pis. oryg.) - wyjaśniła w odpowiedzi na nasze zapytanie Anna Czerniak.
Jednocześnie sanepid zaznaczył, że nie miał żadnego wpływu na rozwiązanie umowy z firmą "Alicja".
A jak całą sytuację oceniają władze samorządu? W skierowanym do nas komentarzu burmistrz Hieronim Zonik powielił ustalenia, jakie opublikowała na portalu szkoły dyrektor Aneta Dudek.
„Decyzja została podjęta na skutek stwierdzonych nieprawidłowości w realizacji umowy, które zostały potwierdzone zarówno przez liczne kontrole wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Firma zewnętrzna nie spełniała warunków określonych w zamówieniu, co wpłynęło na jakość świadczonych usług oraz bezpieczeństwo żywienia. Decyzja o rozwiązaniu umowy została podjęta dopiero teraz, gdyż należało zebrać materiał dowodowy, jaki jest potrzebny jako ewentualna obrona w postępowaniu sądowym, ponieważ na wykonawcę zostanie nałożona kara pieniężna wynikająca z umowy w kwocie 55 tys. zł. Firmą, która zaczęła dostarczać catering od 17 października, jest ta, która zaoferowała w przetargu kolejną najniższą cenę. Już obecnie widzimy, że wybór nowego dostawcy gwarantuje wysoki standard obsługi i zgodność z wymaganiami określonymi przez szkołę. Przypadki, kiedy zrywaliśmy umowy w przypadku inwestycji gminnych, zdarzały się: przy przebudowie ujęcia wody w Siedliszczu czy budowy boiska przy szkole. Także tak niesolidnemu wykonawcy naliczane były wysokie kary” - podkreśla w skierowanej do nas odpowiedzi burmistrz Hieronim Zonik.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze