Z aktu oskarżenia wynika, że 11 października ubiegłego roku sołtys razem z inną osobą, pobił swojego syna, narażając go na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Szarpał go za ubranie, swoją głową uderzył w jego głowę, a gdy młody mężczyzna się przewrócił, kopał go po całym ciele.
Drugi z mężczyzn został oskarżony o to, że kopał poszkodowanego w brzuch i bił pięściami po głowie, a gdy się przewrócił, jeszcze raz go skopał.
Poszkodowany wykonał obdukcję, ale lekarze stwierdzili, że obrażenia, jakich doznał, nie są groźne i nie wymagają dłuższego pobytu w szpitalu. Mimo to sprawą zajęła się prokuratura, a później Sąd Rejonowy we Włodawie, który w marcu tego roku uznał obydwu mężczyzn za winnych zarzucanych im czynów. Adama Stępnia skazał na 3 miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Nakazał mu informowanie kuratora o przebiegu próby oraz zapłatę 1000 zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonego syna. Sołtys nie zgodził się jednak z wyrokiem i odwołał się do Sądu Okręgowego w Lublinie. Ten 10 lipca utrzymał w mocy wyrok sądu włodawskiego.
Drugiego z mężczyzn sąd we Włodawie skazał na 5 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. O przebiegu próby musi informować kuratora, natomiast na rzecz pokrzywdzonego ma zapłacić 2000 zł nawiązki. Solidarnie, obydwaj muszą też pokryć 600 zł tzw. kosztów zastępstwa procesowego, na rzecz pokrzywdzonego. Ten wyrok też już się uprawomocnił.
Zapytaliśmy sołtysa, o co poszło i co sądzi na temat wyroku?
- Syn pozwolił jednemu z sąsiadów, aby ten schował swój ciągnik do garażu, który ja wybudowałem. Natomiast ciągnik syna, na którego kilka lat temu przepisałem gospodarstwo, musiałby stać na pod chmurką. Sprzeciwiłem się, bo ja przez wiele lat pracowałem tym ciągnikiem w gospodarstwie, garażowałem go i szanowałem. Syn zamachnął się na mnie, a ja mu oddałem i tak się skończyło... Zapewniam jednak, że nie kopałem go. Zostałem o to niesłusznie posądzony. Mam 70 lat, ale pierwszy raz byłem w sądzie. Nigdy taka przykrość mnie nie spotkała i nigdy nikomu krzywdy nie zrobiłem, a potraktowano mnie jak przestępcę. Ludzie jednak mnie szanują – wyjaśnia sołtys.
Czy mając na sumieniu prawomocny wyrok, zrezygnuje z pełnionej funkcji?
- Nie zastanawiałem się nad tym. Jeśli trzeba będzie, to zrezygnuję – dodaje.
- Znam tego sołtysa z bardzo dobrej strony, więc podchodzę do tej sprawy ostrożnie. Na pewno przeanalizujemy wyrok i zapytamy radcę prawnego, co w tej sytuacji powinniśmy zrobić. Z tego co się jednak orientuję, to nawet wyrok prawomocny nie przeszkadza sołtysowi w sprawowaniu funkcji. Jest to wyłącznie jego kwestia moralna – komentuje sekretarz gminy Hańsk Romuald Pryll.
Inne z Włodawy: Pili wodę z bakteriami [CZYTAJ]
Napisz komentarz
Komentarze