Bez pardonu i z premedytacją
Jak wynika z raportu Polskiej Izby Ubezpieczeń, sprawcy celowych kolizji na drogach, bardzo chętnie korzystają z metody dekoncentrowania innych kierowców, wyłudzając jednocześnie odszkodowania. Ich auta służą do generowania szkód, naprawiania po kosztach i ponownego wykorzystywania do uzyskiwania pieniędzy z czyjegoś OC przy następnych zdarzeniach. Najczęściej działają w miejscach, gdzie wielu kierowców nieświadomie popełnia błędy, np. wymuszają pierwszeństwo przejazdu bądź sami wprowadzają innych kierujących w błąd, udawanym sygnalizowaniem skrętu czy ustępowaniem pierwszeństwa. Jeśli damy się złapać w ich pułapkę i dojdzie do stłuczki, nasz ubezpieczyciel będzie musiał wypłacić pieniądze za naprawę samochodu, a my stracimy przynajmniej część zniżek. To jednak nie koniec kłopotów, ponieważ straty w swoim aucie będziemy musieli pokryć z własnej kieszeni, a jeśli mamy AC, w następnym roku czeka nas zwyżka składki.
Jak ochronić się na wypadek drogowych "cwaniaków"? Udowodnienie, że doszło do wymuszenia, będzie znacznie prostsze, kiedy znajdziemy świadków zdarzenia, ale jeszcze większą gwarancję da nam videorejestrator. Takie urządzenie to wydatek kilkuset złotych, a jego dobroczynne działanie zachwala coraz więcej kierowców. Pomocny może okazać się także monitoring, jeśli znajduje się w miejscu, gdzie doszło do zdarzenia. Koniecznie wezwijmy również policję i nie załatwiajmy sprawy polubownie, zwłaszcza, jeśli mamy spore zastrzeżenia do intencji "poszkodowanego". Pamiętajmy też o poinformowaniu o zdarzeniu swojego ubezpieczyciela i podaniu swoich wątpliwości dotyczących przyczyn kolizji.
Tak wymuszają najczęściej
Kierowcy czyhający na pieniądze z naszego OC mają kilka wciąż działających sposobów. Najczęstszym jest zachęcanie, głównie gestem ręki, do skrętu lub wyjazdu z ulicy podporządkowanej. Ta uprzejmość może mieć drugie dno, ponieważ taki kierowca może "nagle się rozmyślić", ruszyć do przodu i w nas uderzyć. Ponieważ to my jesteśmy w takiej sytuacji zobowiązani do ustąpienia pierwszeństwa, odpowiemy za powstałe straty. Wjeżdżając na drogę główną, może się zdarzyć, że jadący z naszej lewej kierowca sygnalizuje zamiar skrętu w ulicę, z której wyjeżdżamy. Kierunkowskaz może być jednak zmyłką, bo planuje jechać prosto. Kiedy dojdzie do zdarzenia, to on również będzie w takim przypadku poszkodowanym.
Równie niebezpiecznie może być podczas jazdy przez rondo, gdzie możemy natknąć się na kierowcę, który "chce" mieć uszkodzony lewy bok auta. Będzie jechał prawym pasem, czekając na osobę chcącą także na niego wjechać, a nie zachowa ostrożności. Podobnie na skrzyżowaniu z dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku, za którym mamy już tylko jeden. Jeżeli jedziemy lewym, to po zjechaniu musimy przepuścić wszystkich jadących po naszej prawej. Nieuczciwi kierowcy często w takich sytuacjach przyspieszają, a kiedy dochodzi do stłuczki, wina jest po naszej stronie. Chłodny umysł trzeba zachować szczególnie w miejscach, gdzie na drodze jest wiele łamanych linii, ponieważ przypadkiem możemy wjechać na sąsiedni pas ruchu. W większych miastach często napotkamy je na skrzyżowaniach, kolejnych ulubionych miejscach sprawców celowych kolizji. Jeśli poruszamy się tamtędy pierwszy raz, ich uwagę może zwrócić nasza obca w mieście rejestracja, więc miejmy oczy z tyłu głowy.
Do wymuszeń często dochodzi również podczas cofania, ponieważ wtedy włączamy się do ruchu i musimy ustąpić pierwszeństwa innym pojazdom. Kierowca chcący sprowokować zderzenie, wykorzystuje tę chwilę, przyspiesza i w nas uderza lub staje tak, że nie możemy go zobaczyć, kiedy jedziemy na wstecznym biegu. W obu przypadkach dochodzi do kolizji i szanse na udowodnienie, że powstała celowo, są znikome.
Bardzo niebezpiecznym manewrem na naprawę auta z naszego OC, jest ponadto gwałtowne hamowanie. Cwany kierowca nagle naciska na pedał hamulca, widząc, że auto jadące za nim jest na tyle blisko, że nie zdoła uniknąć zderzenia. Tutaj udowodnienie winy osoby poruszającej się przed nami, także będzie bardzo trudne.
Napisz komentarz
Komentarze