Makabrycznego odkrycia dokonała mieszkanka Wereszczyna. Kiedy zajrzała do studni, zobaczyła wystające z wody nogi. Okazało się, że na dnie leży jej 62-letni konkubent. Zaalarmowała włodawskich policjantów. Dopiero strażakom udało się wydobyć ciało ze studni. Zadanie mili utrudnione, bo zwłoki były w stanie zaawansowanego rozkładu. Musieli użyć specjalistycznego sprzętu, aby nie rozpadły się w trakcie akcji.
Okazało się, że mężczyzna po raz ostatni widziany był dwa tygodnie wcześniej, ale nikt nie zgłaszał jego zaginięcia. Podobno nieraz już znikał na kilka dni.
Denata przewieziono do zakładu medycyny sądowej, gdzie przeprowadzono sekcję zwłok. Badania wykazały, że 62-latek miał 3,35 prom. alkoholu we krwi. Na jego ciele nie znaleziono obrażeń, które mogłyby wskazywać, że do jego śmierci przyczyniły się inne osoby, więc zabójstwo zostało wykluczone. Sekcja nie wykazała również, aby powodem było nagłe załamanie stanu zdrowia. Uznano, że przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie.
Teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze