- W 1987 roku straciłem nogę z powodu miażdżycy. Ucięta została powyżej kolana. Praktycznie nie mam już krążenia w kikucie. Aby nie obcięto mi drugiej nogi, zgodziłem się na testowanie leków. Dzięki temu mam je bezpłatnie, a noga zrobiła się mniej sina, trochę cieplejsza. To nie jest jedyny mój problem ze zdrowiem. Mam też wstawione bajpasy, a na ręku rośnie mi jakiś guz. Wytrzymuję to tylko dzięki plastrom przeciwbólowym - opowiada pan Jan, pokazując liczne opinie lekarskie i dokumenty z leczenia.
Niepełnosprawny opiekuje się niepełnosprawną
Mimo niepełnosprawności i bardzo złego stanu zdrowia, pan Jan opiekuje się swoją również niepełnosprawną matką. Kobieta ma 81 lat i wymaga całodobowej opieki. Nie chodzi i ma słaby kontakt z otoczeniem.
- Piorę pościel, gotuję, kąpię matkę. Ostatnio zacząłem też remont łazienki, bo została zalana - opowiada pan Jan.
Jak wiele osób niepełnosprawnych, mógłby sobie samodzielnie radzić jeszcze przez wiele. Niestety proteza, z której na co dzień korzysta, jest przyczyną jego dolegliwości.
- Ostatnia proteza, jaką kupiłem, ma już osiem lat. Była lekka, delikatna i już się zużyła. Mój znajomy ze szpitala miał dwie popsute protezy po swoim dziadku. Dał mi je, a ja poskładałem je w jedną i tak chodzę. Gdyby nie to, musiałbym korzystać z ciężkiej protezy z lat 90., która nawet się nie zgina w kolanie - mówi pan Jan.
Zdaniem lekarzy proteza, z której on korzysta, ma wpływ na postępujące zwyrodnienie kręgosłupa. Problem jest już na tyle poważny, że kwalifikuje się to do operacji. Byłaby jednak bardzo skomplikowana i niebezpieczna z uwagi na inne problemy zdrowotne i miażdżycę.
- Lekarz mi powiedział, że przez tyle lat, to on by sobie wystrugał lepszą protezę - skarży się pacjent. Jak mówi, od trzydziestu lat miał zaledwie trzy protezy i tylko raz skorzystał z dofinansowania na zakup.
Pomoc jest, ale nie dla wszystkich
- Dostałem fakturę na nową protezę. Nie stać mnie, żeby samemu za nią zapłacić. Byłaby lekka, wygodna i miękka w miejscu połączenia z kikutem - opowiada pan Jan.
Kosztuje 13 tys. 750 zł. NFZ zrefundowałby 5 tys. 500 zł. Resztę mogłoby dołożyć Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie z funduszy PFRON, ale po raz kolejny wniosek pana Jana został rozpatrzony negatywnie z powodu braku środków finansowych.
- Nabór na dofinansowanie zakupu tzw. środków pomocniczych rozpoczęliśmy 2 stycznia, a pan Jan wniosek złożył 30 maja. Był 368 w kolejce wśród osób dorosłych, a złożonych wniosków było 411 - mówi Krystyna Kopczyńska, p.o. dyrektora PCPR w Chełmie.
Pierwszego dnia naboru złożono ok. 200 wniosków na dofinansowanie pieluchomajtek, cewników, worków na mocz, aparatów słuchowych, wózków inwalidzkich, protez, pionizatorów i aparatów do wykrywania bezdechu. Niepełnosprawni lub ich przedstawiciele już o świcie ustawili się w kolejce do urzędu. W ciągu kilku godzin rozdysponowano cały dostępny budżet na ten cel. Zrealizowano zaledwie 184 wnioski osób dorosłych. Było też 50 podań o pomoc finansową dla niepełnosprawnych dzieci. Pieniądze trafiły do 38.
- Wnioski realizowane są według kolejności złożenia. Nie da się tego rozstrzygnąć inaczej. Każdy, kto je składa, jest niepełnosprawny i potrzebuje pomocy. Wszyscy się kwalifikują. Nie da się powiedzieć, kto bardziej zasługuje na wsparcie - tłumaczy Kopczyńska.
Pomóc w zakupie protezy i opiece nad niepełnosprawną matką mógłby również GOPS w Rejowcu.
- Nie mogę rozmawiać o szczegółach. Powiem tylko, że trzeba do nas złożyć wniosek - mówi Dorota Holuk - kierownik GOPS w Rejowcu.
Napisz komentarz
Komentarze