Pożar wybuchł w niedzielne przedpołudnie, 2 grudnia. Około godz. 10 jeden z sąsiadów zauważył kłęby dymu, które unosiły się nad domem i wysokimi świerkami, rosnącymi wokół budynku. Szybko zaalarmował straż pożarną. Mimo podjętej akcji gaśniczej, ognia nie udało się w porę ugasić. Niewiele ocalało.
Z płomieniami walczyło kilkunastu strażaków z czterech zastępów. Akcję gaśniczą utrudniały łatwopalne plewy zbożowe, leżące na poddaszu. Kryty eternitem dach spłonął doszczętnie. Znacznie uszkodzona też została jedna z drewnianych, obitych blachą ścian zewnętrznych. Strażacy wynieśli ze środka butlę z gazem, dzięki czemu nie doszło do wybuchu.
W chwili pożaru na szczęście nie było nikogo w budynku. Od mieszkańców Gorzkowa-Wsi dowiedzieliśmy się, że właściciel tego domu mieszka w Lublinie. Spłonęła jego ojcowizn.
Wstępnie ustalono, że przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej przy liczniku.
Napisz komentarz
Komentarze