Protest miał być huczny. Miało przyjść wielu mieszkańców gminy Hańsk, a skończyło się na niewielkiej grupie przeciwników inwestycji. Oficjalnie organizatorzy akcji mówili, że nie wszystkim ten termin protestu odpowiadał.
Zapytaliśmy mieszkańców, co myślą o budowie kopalni. Wielu spośród nich popiera inwestycję, bo liczą przede wszystkim na miejsca pracy. Poza tym uważają, że do budżetu gminy takie przedsiębiorstwo będzie odprowadzało bardzo duże podatki i wreszcie znajdą się pieniądze, na wszystko, czego mieszkańcom do tej pory brakuje, czyli asfalt na każdej drodze i oświetlenie w każdej miejscowości.
Mieszkańcy, którzy nie pojawili się na proteście, tłumaczyli nam, że nie chcieli sobie popsuć relacji z wójtem. Z trudem nakłoniliśmy kilka osób, aby oficjalnie powiedziały, dlaczego są przeciwne budowie kopalni węgla.
Boją się degradacji środowiska
Niewielka grupka reprezentowała na proteście przeciwników budowy kopalni. - Widzimy wiele zagrożeń dla tego terenu. Stąd nasz głos i petycja. Świat przygląda się temu, co robi Polska i Lubelszczyzna w sprawie kopalni, bo w innych krajach odchodzi się od wydobycia węgla. U nas z kolei próbuje się otwierać nowe wyrobiska. Z pewnością taka inwestycja przyniesie korzyści finansowe dla gminy. Trzeba jednak szukać takich rozwiązań, które nie zniszczą naszych gospodarstw ani otaczającego nas środowiska – przekonywali uczestnicy protestu. - Nie przypadkowo dzisiaj tu jesteśmy. Dziś w wielu miastach Europy odbywa się strajk klimatyczny. Młodzież wyszła na ulice, aby zapobiec najgorszemu scenariuszowi, czyli nieodwracalnym zmianom krajobrazu, które mogą się przyczynić do powstawania zapadlisk, podtopień, a nawet przyczynić się do zwiększenia częstotliwości występowania niebezpiecznych zjawisk meteorologicznych, takich jak trąby powietrzne - mówili.
Zatrzymać inwestycję na etapie dokumentów
W petycji przedłożonej wójtowi Markowi Kopieniakowi przeciwnicy inwestycji zaapelowali, aby odstąpił od opracowania nowego studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego gminy, które ma umożliwić budowę kopalni gminie Hańsk. Według nich, ta część powiatu włodawskiego, to jeden z najcenniejszych przyrodniczo fragmentów Polski i Europy. Objęty jest ochroną w prawie krajowym, europejskim oraz na mocy międzynarodowych konwencji podpisanych przez Polskę jako Poleski Park Narodowy oraz Natura 2000. Obszar ten został uznany przez UNESCO jako Międzynarodowy Rezerwat Biosfery. Protestujący podkreślają, że na tym terenie występują setki zagrożonych gatunków ptaków oraz roślin. Ponadto uważają, że budowa i eksploatacja kopalni oznaczać będzie ingerencję w zasoby wodne stanowiące podstawę prawidłowego funkcjonowania przyrody na terenie PPN, uderzy w rolnictwo i turystykę regionu, a przyszłe pokolenia nie będą tu miały czego szukać.
Jeszcze nic nie jest pewne
Wójt Marek Kopieniak przekonywał podczas sesji, że nowe studium zagospodarowania przestrzennego gminy musi powstać. Wstępny projekt został już nawet opracowany. Dziwił się stanowisku osób protestujących.
- W studium nawet nie zostały jeszcze określone złoża. Ten dokument musi być uzgodniony z Poleskim Parkiem Narodowym. Jeśli ta instytucja go nie zaakceptuje, to kopalni nie będzie. Poza tym, zgodę muszą wydać władze centralne. Jeszcze przed wyborami samorządowymi uczestniczyłem w spotkaniu, podczas którego pani marszałek mówiła, że tutaj ma być kopalnia węgla, ale musi powstać zgodnie z prawem. Jakie będzie ostateczne stanowisko rządu, nie wiadomo – odpowiadał wójt.
Największe złoża w gminie Hańsk
Budową kopalni węgla Karolina zainteresowana jest australijska spółka Balamara. Ma obejmować sześć gmin: Cyców, Hańsk, Sawin, Wierzbicę, Stary Brus oraz Urszulin. Inwestorzy czekają obecnie na raport oddziaływania na środowisko, który jest poprzedzony inwentaryzacją przyrodniczą z czterech pór roku. Wtedy dokonuje się całorocznej oceny populacji i gatunków zwierząt i roślin. Wykonany też zostanie plan zagospodarowania złoża, w którym ma być pokazany sposób, w jaki złoże będzie eksploatowane.
- Myślę, że rząd i ministrowie są przychylni podmiotom, które chcą zająć się wydobyciem węgla. Ma to racjonalne uzasadnienie. Mówi się, że kopalnia tworzy nawet 2,5 tys. miejsc pracy w samym zakładzie, a nawet do 10 tys. w otoczeniu kopalni. Jeżeli weźmiemy pod uwagę rozwój regionu, to jest o co walczyć. Zresztą nie trzeba daleko jechać, wystarczy odwiedzić powiat łęczyński i przekonać się, jak ta część regionu się rozwija i jakie wypracowuje dochody – przekonuje Adam Rychliczek, dyrektor ds. rozwoju Global mineral Prospect Grupy Balamara.
Hańsk ma najlepsze uwarunkowania geologiczne, by zlokalizować tam pierwszy szyb. Tam najłatwiej będzie wydobywać węgiel na powierzchnię. Według geologów, powinny powstać trzy szyby, ale jeszcze nie wybrano lokalizacji pozostałych dwóch.
- Współczesne kopalnie nie wyglądają jak te na Śląsku. Tamte były budowane wiele lat temu, kiedy prawo krajowe nie było kompatybilne z europejskim. Obecnie obowiązują narzucone reżimy technologiczne i dla nas jest to oczywiste, że będą musiały być spełnione – tłumaczy dyrektor Rychliczek.
O opinie na temat powstającej kopalni zapytaliśmy samych mieszkańców:
Anna Będzińska:
Kiedyś mieszkałam w Warszawie. Przeprowadziłam się do gminy Hańsk, żeby mieć ciszę i spokój. Ludzie tutaj zapewniali mnie, że Hańsk stawia na turystykę. Jeśli powstanie kopalnia węgla, to o tej turystyce będziemy mogli zapomnieć.
Maciej Mroczek:
Nieopodal mojej posesji ma być centrum wydobycia złoża. Nie chcę takiego sąsiedztwa. Poza tym, taka inwestycja przyniesie nieodwracalne, oczywiście negatywne, zmiany dla środowiska.
Barbara Sawicka:
Mieszkamy tutaj od wielu lat i prowadzimy gospodarstwo rolne. Wydobycie węgla może powodować zapadliska i zalania terenów. To, co stworzyliśmy przez wiele lat pracą własnych rąk, może zostać zniszczone. Rozmawialiśmy z kilkoma osobami, które mieszkają blisko już istniejących kopalni i nie chwalą takiego sąsiedztwa.
Elżbieta Szymańska:
Właściwie to każda strona ma swoje racje. Ja myślę jednak, że będzie trochę miejsc pracy dla naszej społeczności, gmina rozwinie się dzięki temu gospodarczo, a my mieszkańcy na tym skorzystamy w ostatecznym rozrachunku.
Krzysztof Demczuk:
Podejrzewam, że wszystkie gospodarstwa w naszej miejscowości i okolicy znikną po wybudowaniu kopalni, bo środowisko zostanie tak zdegradowane, że uprawa nie będzie się opłacała. Ponadto uważam, że nie będzie tylu miejsc pracy, o ilu zapewniają inwestorzy.
Napisz komentarz
Komentarze