Policyjne urządzenia do pomiaru trzeźwości są drogie i bardzo dokładne, wykrywają bowiem nawet najdrobniejsze stężenie alkoholu. Także tego zawartego w słodyczach, kroplach żołądkowych czy syropach na kaszel. Okazuje się też, że uważać powinni także palacze e-papierosów, które mają wpływ na wynik pomiaru. Dlaczego?
Płyn stosowany w podgrzewaczach elektronicznych w e-papierosach może zawierać glicerynę albo alkohol etylowy. Oba te składniki wpływają na to, ile promili wskaże alkomat. Czy to oznacza, że palacze nie mogą wsiadać za kółko po "puszczeniu dymka"? Niekoniecznie. Przed kontrolą policyjną muszą jednak poinformować o tym fakcie mundurowych. W przepisach znajduje się bowiem zapis odnoszący się do eliminacji zafałszowanych wyników pomiaru, m.in. na wypadek takich sytuacji. Po upływie 15 minut przeprowadza się ponowne badanie, w wyjątkowych sytuacjach trzecie po jeszcze jednym kwadransie. To jednoznacznie zweryfikuje, czy pozytywny wynik na urządzeniu to rzeczywiście tylko skutek e-papierosów. Jeśli kierowca odmówi badania alkomatem, zostanie mu pobrana krew.
Jazda "pod wpływem" ma poważne konsekwencje prawne. Kierowcy znajdującemu się w stanie "po spożyciu" (wynik 0,2 - 0,5 promila) grozi 10 punktów karnych, grzywna do 5000 zł, do 30 dni pozbawienia wolności, a także zakaz prowadzenia pojazdów do 3 lat. Jeżeli w wydychanym powietrzu ma natomiast powyżej 0,5 promila, kary są jeszcze dotkliwsze. Żeby jednak osiągnąć taki wynik, trzeba wypalić znacznie więcej niż jeden wkład do e-papierosa.
Napisz komentarz
Komentarze