"Rio de Fabrico. Pół żartem, pół serio" to lektura dla ludzi z poczuciem humoru oraz dystansem do siebie i otaczającego świata.
- W książce prezentuję małe miasteczko i jego mieszkańców w sposób subiektywny, czasem czuły, innym razem uszczypliwy i cierpki, a to wszystko przeplatam dowcipem - zdradza Małgorzata Pakosińska.
Autorka podkreśla, że inspiracją do napisania książki było samo życie, które tętni absurdem. Jak mówi, opisała to, co każdy wie i widzi, ale nie każdy ma odwagę nazwać rzeczy po imieniu. Opisane w książce sytuacje oparła na rzeczywistych zdarzeniach. Nie ukrywa, że czasami wystarczyło, że wyszła do sklepu, by po chwili powrócić z "torbą pomysłów" do napisania nowego rozdziału.
- Po równo trzydziestu latach spędzonych w nieco wymarłym, ale fascynującym miasteczku, uznałam, że napiszę o nim książkę. Po pierwsze dlatego, że na to zasłużyło, a po drugie, że jest co opisywać. Już trochę się poznaliśmy i wiemy o sobie więcej, aniżeli niejedno małżeństwo. W każdym razie, w naszej relacji nie ma kłótni. Niejeden czytelnik z pewnością odnajdzie tu, w mniejszym lub większym stopniu, odzwierciedlenie swojego miejsca zamieszkania. Nonsensu bowiem nigdzie nie brakuje - dodaje autorka. - Niezniszczalny wódz, trumna na kółkach, panie z numerkami, "cołaskawy" ksiądz, struś pędziwiatr, Ikar nad głowami, pracowite mrówki... Te tytuły rozdziałów brzmią jak obsada filmu. A to wszystko u nas, w tytułowym Rio.
Napisz komentarz
Komentarze