Temat wywołał mnóstwo kontrowersji i podzielił chełmskie środowisko oświatowe. ZSO nr 6 nie pomogło 3 tys. podpisów zebranych pod petycją w sprawie utworzenia nowej szkoły podstawowej. Radni zdecydowali, że najlepszym rozwiązaniem będzie połączenie Szóstki i Jedenastki i stopniowe wygaszanie gimnazjum, zgodnie z założeniami reformy. W tej sprawie jednomyślności nie było, choć rozwiązanie zostało wypracowane przez specjalnie powołany do tego zespół, w skład którego weszli także przedstawiciele rady miasta.
Na liceum jest już za późno
Zarówno w komisji oświaty, jak i w sesji wzięli udział dyrektorzy chełmskich szkół podstawowych i gimnazjów. Głos w sprawie zabrała m.in. dyrektor ZSO nr 6 Dorota Cieślik. Starała się przekonać radnych do pomysłu utworzenia w budynku jej szkoły nowej podstawówki. Mówiła też o tym, że budynek przy Powstańców Warszawy nie pomieści tak dużej liczby dzieci oraz o tym, że miasto nie poinformowało Szóstki o przygotowywanej wcześniej uchwale likwidacji zespołu szkół.
- Kiedy w grudniu podejmowali państwo decyzję o rozwiązaniu ZSO nr 6, to realizowaliście plan, który w tej chwili się dzieje. Przykre jest bardzo, że my, pracownicy tej szkoły, przez kilkanaście lat starający się pracować bardzo rzetelnie na rzecz tego miasta, nawet nie zostaliśmy poinformowani, że zespół szkół przestaje istnieć. Dlaczego został zlikwidowany? Bo zapisy reformy mówią, że kiedy jest zespół szkół, składający się z gimnazjum i liceum lub szkoły podstawowej, to tam powinna powstać szkoła wyższego lub niższego szczebla - wyjaśniła dyrektorka ZSO nr 6 Dorota Cieślik.
Dyrektor przypomniała radnym, że w myśl nowych przepisów, samodzielne gimnazjum można przekształcić w różny sposób, a jednym z nich jest utworzenie szkoły podstawowej.
- Uważamy, że nasze doświadczenie daje nam podstawy do tego, abyśmy prosili, nie żądali, rozważenia naszej propozycji - tłumaczyła dyrektorka Szóstki. Stwierdziła też wprost, że reforma likwiduje Gimnazjum nr 6, ale decyzję o likwidacji Szóstki, jako miejscu i grupie ludzi, którzy ją tworzą, podejmuje rada miasta. Przypomniała też o 3 tysiącach podpisów poparcia, które zebrała szkoła pod swoją petycją o utworzenie podstawówki. Na koniec zapewniła, że nigdy nie dokonywała oceny pracy innych placówek oświatowych w mieście
- To nieprawda, że działania, które planujecie będą takie dobre dla uczniów. Dla dwóch roczników będzie to trudna dwuletnia edukacja - podsumowała Cieślik.
Mamy prawo do godnych warunków
Głos w sprawie zabrała także Iwona Ceret, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 11. - Każda chełmska szkoła ma ogromny dorobek, zasługi, tradycje i wyniki. Jako dyrektorzy szkół pracujemy nad tym, aby każda organizacja roku szkolnego zaspokajała potrzeby wszystkich placówek. Mówienie o tym, że polepszy się bądź pogorszy jednym czy drugim w dwuletnim okresie, dyskredytuje nasza placówkę. Jesteśmy szkołą, która nie ma wystarczającej bazy. Funkcjonujemy 1991 roku i czy nie jest fenomenem, że to mamy największy nabór? Dlaczego nasze dzieci mają być tzw. dziećmi gorszego Boga? Czy nasza szkoła, która wypracowała przez tyle lat swój wizerunek i renomę, nie zasługuje na to, aby pracować w dobrych warunkach? Do nas dzieci nie przychodziły dla sali gimnastycznej czy boiska ... - stwierdziła Iwona Ceret.
Dyrektorka Jedenastki przypomniała, że szkoła pracuje na dwie zmiany i od rana do godz. 16 maksymalnie wykorzystuje 16 sal oraz zastępczą salę gimnastyczną.
- Nie mamy tak komfortowych warunków jak w ZSO nr 6, ale przecież ta szkoła powstała z funduszy miasta i unijnych. Tam prowadzone były inwestycje, a w mojej szkole tych inwestycji nie było - zauważyła.
Po wystąpieniu Iwony Ceret głos zabrała ponownie dyrektor Cieślik. Zapewniła, że nie będzie przeszkadzać w budowaniu nowej społeczności szkoły przy Powstańców Warszawy i przeprosiła tych, którzy poczuli się urażeni jej wypowiedzią.
W imieniu szkół podstawowych głos w dyskusji zabrała Ewa Jakubowicz-Machajska, dyrektor SP nr 5. Wyjaśniła, że powstanie nowej podstawówki w mieście odbiłoby się negatywnie na wszystkich szkołach tego typu i dała do zrozumienia, że dyrektorzy są zdecydowanie przeciwni takiemu rozwiązaniu.
Rada podzielona
Najwięcej wątpliwości miała radna Małgorzata Sokół. Chciała m. in. wiedzieć, dla ilu osób jest budynek ZSO nr 6 i czy to prawda, że dzieci uczyć się będą w salach w podpiwniczeniu, które nie spełniają standardów. Radna domagała się informacji odnośnie liczby dzieci, które mają od września uczyć się w budynku Szóstki. Wyraziła obawy o organizację zajęć pozalekcyjnych przy tak dużej liczbie uczniów.
Jak poinformowała Krystyna Szambelan z wydziału oświaty, w roku szkolnym 2017/18 w Szóstce będzie maksymalnie 1066 uczniów, w kolejnym roku liczba uczniów spadnie do 865. Docelowo w szkole uczyć się będzie 730 uczniów. Dane te uwzględniają liczbę uczniów obydwu szkół. Zajęcia odbywać się będą od godz 7.30 do 16.30. Jak zapewniła radnych inspektor, nie przewiduje się zagospodarowania pomieszczeń, które nie spełniają odpowiednich wymogów.
- W podpiwniczeniu mamy cztery duże sale 32-osobowe, które wyłączone zostały przez sanepid. Przy liczeniu i rozmieszczaniu oddziałów nie braliśmy ich w ogóle pod uwagę - stwierdziła.
Swoimi wątpliwościami podzielił się także radny Dariusz Grabczuk. Stwierdził, że zmiany proponowane w reformie nie mają zbyt wiele wspólnego z dobrem dziecka.
O niewdzięcznej pracy w zespole do spraw wprowadzenia reformy mówiła m.in radna Elżbieta Nowaczewska. Wspomniała też o analizach, jakie prowadzili członkowie tej komisji i różnych wariantach prezentowanych m.in. przez dyrektorów szkół.
Na sesji za przeniesieniem Jedenastki do budynku przy Powstańców Warszawy opowiedziało się 18 radnych, cztery osoby wstrzymały się od głosu. Byli to radni: Paweł Białas, Jerzy Jaworski, Małgorzata Sokół i Anna Mirzwa. W głosowaniu, zgodnie ze wskazówką radcy prawnego, nie brał udziału Dariusz Grabczuk, który jest pracownikiem ZSO nr 6.
teraz czytane:
Napisz komentarz
Komentarze