Sprawa wyszła na jaw, bo dziewczyna zdradziła swój przykry sekret pani psycholog z ośrodka, do którego chodziła na warsztaty.
Zawiadomienie o podejrzanym traktowaniu dziewczyny przez jej ojca wpłynęło do prokuratury z ośrodka pomocy rodzinie. Prokuratura wszczęła śledztwo z artykułu 198 Kodeksu karnego, który mówi o tym, że "kto, wykorzystując bezradność innej osoby lub wynikający z upośledzenia umysłowego, lub choroby psychicznej brak zdolności tej osoby do rozpoznania znaczenia czynu, lub pokierowania swoim postępowaniem, doprowadza ją do obcowania płciowego, lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
W toku postępowania ustalono, że 63-letni mieszkaniec naszego regionu podczas nieobecności w domu żony, dobierał się do swojej niepełnosprawnej intelektualnie w stopniu lekkim córki. Wchodził do jej pokoju i dotykał ją w miejsca intymne - "tam, gdzie nie powinien" – jak skarżyła się dziewczyna. Wkładał jej ręce pod spódnicę i bluzkę, całował ją po szyi i w usta, choć tego nie chciała i broniła się. Ponoć namawiał ją też do współżycia.
Matka, gdy się o tym dowiedziała, starała się nie zostawiać córki w domu samej z ojcem, by nie prowokować sytuacji. Rodzina była pod obserwacją opieki społecznej i miała nawet założoną tzw. niebieską kartę.
Śledczy na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, zeznania świadków i opinie specjalistów stwierdzili, że doszło do przestępstwa. Mężczyzna jednak do zarzucanych mu czynów się nie przyznał i skorzystał z prawa do odmowy zeznań. Z opinii psychologiczno- seksuologicznej wyszło, że nie jest on chory psychicznie i nie występują u niego zaburzenia preferencji seksualnych.
Akt oskarżenia w jego sprawie został skierowany do sądu pod koniec marca tego roku. Kilka dni temu zapadł pierwszy, jeszcze nieprawomocny wyrok.
Napisz komentarz
Komentarze