W większości krajów nie ma na drogach taryfy ulgowej dla zagranicznych turystów. Z odpowiedzialności za popełnione wykroczenia nie zwalnia nieznajomość języka i miejscowych przepisów. Dlatego przed wyjazdem warto, nawet trzeba koniecznie, zapoznać się z przepisami obowiązującymi w krajach, które odwiedzamy, a później należy jeździć ostrożniej niż miejscowi.
Jeśli kierowca zostanie przyłapany na gorącym uczynku, to karę za wykroczenie powinien uiścić natychmiast. Jeśli nie ma gotówki, może zapłacić kartą. Funkcjonariusze mogą "pod eskortą" doprowadzić go do najbliższego bankomatu. W najgorszym przypadku istnieje ryzyko aresztu lub zarekwirowania auta, przedmiotów wartościowych bądź dokumentów do czasu zapłacenia kary. W większości krajów próby targowania się z policją lub awanturowanie się tylko pogarszają sprawę.
Podobnie jest z mandatami za złe parkowanie. Z reguły lepiej próbować zapłacić go na miejscu, bo wtedy jest szybciej i taniej. W przeciwnym razie możemy mieć do czynienia z wyspecjalizowanymi firmami, które współpracują z kancelariami windykacyjnymi. Odwlekanie płatności grozi doliczeniem odsetek i prowizji.
W wielu państwach płatne parkingi są prawdziwymi pułapkami na turystów. Przy wjeździe znajduje się tabliczka z podanymi stawkami. Pozostawienie auta na parkingu oznacza zgodę na warunki tej usługi i wystawienie za nią rachunku. Jeśli nie zostanie on uregulowany, to ściągnięciem należności zajmuje się firma windykacyjna. Gdy nie zapłacicie, możecie trafić np. do rejestru dłużników.
Na terenie Unii Europejskiej coraz trudniej uciec przed mandatami z fotoradarów. Od kilku już lat we wszystkich krajach działają tzw. punkty kontaktowe. Ich zadaniem jest udostępnianie uprawnionym podmiotom informacji potrzebnych do zidentyfikowania właścicieli aut zarejestrowanych za granicą.
Jeżeli samochód z polskimi rejestracjami zostanie sfotografowany przez np. niemiecki, włoski lub francuski fotoradar, tamtejsze służby wysyłają zapytanie do polskiego Krajowego Punktu Kontaktowego, funkcjonującego przy CEPiK (Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców), i uzyskują informacje potrzebne do wysłania wezwania. Cała ta urzędnicza machina działa już tak sprawnie, że zagraniczne wezwania często przychodzą do polskich kierowców szybciej niż te przesyłane przez CANARD, czyli operatora fotoradarów Polsce.
Napisz komentarz
Komentarze