W 2018 r. na polskich drogach zginęły 2862 osoby, czyli o 1 proc. więcej niż w roku 2017. To powoduje, że zajmujemy 24. miejsce spośród 33 badanych krajów. Najbezpieczniejszym państwem w zeszłym roku okazała się z kolei Słowacja, gdzie liczba ofiar spadła o 17 proc., natomiast najmniej bezpiecznym okazał się Luksemburg. Tam odnotowano aż 45-proc. wzrost.
Wracając jednak do naszego kraju, to na tak słaby wynik złożyło się kilka czynników. Przede wszystkim, polscy kierowcy wciąż mają poważny problem z respektowaniem ograniczeń prędkości. Tylko co czwarty kierowca jeździł w zeszłym roku zgodnie z przepisami w terenie zabudowanym. Pozostali przekraczali 50 km/h prawie dwukrotnie. Również poza terenem zabudowanym limit 90 km/h okazuje się dla nas zbyt niski. 40 proc. kierowców znacznie mocniej przyciskało tam pedał gazu, osiągając nawet prędkości autostradowe. Na samych autostrada sytuacja wyglądała równie nieciekawie, ponieważ 140 km/h było wystarczające tylko dla 60 proc. zmotoryzowanych.
Kolejnym powodem wzrostu ofiar zdarzeń drogowych jest jazda pod wpływem alkoholu. Mimo licznych apeli i kampanii, w porównaniu z 2017 r., w roku ubiegłym liczba pijanych kierowców wzrosła o 4 proc.
Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu prześledziła również trzy ostatnie lata pod kątem liczby zabitych na drogach na miliard kilometrów pokonanych przez samochody. I tutaj niestety jesteśmy niechlubnym liderem ze wskaźnikiem 15 ofiar. Tuż przed nami są Chorwaci (13 osób), zaś najmniej osób, bo tylko 3 na miliard kilometrów, zginęło na drogach Szwecji i Wielkiej Brytanii.
Napisz komentarz
Komentarze