Do śmiertelnego wypadku doszło we wtorek (9 lipca) po godzinie 8 na DK-82 w miejscowości Kopina. Według wstępnych ustaleń policjantów, kierujący ciągnikiem siodłowym marki man z naczepą, jadąc od strony Włodawy, na prostym odcinku drogi z niewyjaśnionych na chwilę obecną przyczyn zjechał na lewy pas ruchu, następnie na pobocze i do rowu, doprowadzając do wywrócenia się pojazdu.
56-letni mieszkaniec Chełma, który kierował ciężarówką, pomimo akcji reanimacyjnej prowadzonej przez zespół ratownictwa medycznego, zmarł. Jak doszło do tej tragedii? To próbują teraz ustalić śledczy.
Waldemar Nestorowicz był doświadczonym kierowcą i pasjonatem większych aut.
- Już od dzieciństwa tym się głównie interesował. O swoje samochody zawsze bardzo dbał. Tym, w którym zginął, jeździł od kilku lat. Łączył pasję z pracą. Na trasach spędził pół życia. Najpierw jako kierowca chełmskiego towarowego PKS-u, potem pracował w prywatnej firmie transportowej. Tego dnia jechał z towarem do Bogdanki - mówi pani Teresa, siostra pana Waldemara. - Wieczorem nie skarżył się, że się źle czuje. Był wesoły, żartował, zrobił sobie zakupy, położył się nawet nieco wcześniej, żeby się wyspać przed pracą, bo zwykle wstawał bardzo rano, koło godziny 4 - opowiada. - Brat nigdy nie mówił, że coś go boli, że ma jakieś problemy z sercem. Na nic poważnego się nie leczył.
Dlatego bliscy pana Waldemara są w szoku. Nie mogą się pogodzić z tym, co się stało wtorkowego ranka. Dzień wcześniej nikt nic nie przeczuwał...
- Nie wiemy, co tak naprawdę się tam wydarzyło. Podobno na kamerze w kabinie nagrało się, jak brat nagle kładzie się na kierownicy. Potem samochód zjeżdża i przewraca się na bok - dodaje siostra zmarłego.
Jak dowiedzieliśmy się we włodawskiej prokuraturze, na podstawie sekcji zwłok śledczy nie byli w stanie stwierdzić, co było przyczyną śmierci mężczyzny. Zostały zlecone badania histopatologiczne, które być może potwierdzą bądź wykluczą np. zawał serca. Wiadomo na pewno, że do tego tragicznego wypadku nie przyczyniły się żadne inne osoby, co ustalili biegli na podstawie oględzin miejsca zdarzenia.
Pan Waldemar odszedł tak nagle. Zostawił pogrążonych w żałobie dwóch dorosłych synów i żonę.
- Kochający ojciec, wspaniały mąż, mój wyjątkowy brat. Był życzliwy dla wszystkich, przyjacielski i takim pozostanie w naszych sercach na zawsze - mówi pani Teresa.
Napisz komentarz
Komentarze