O skandalu w gminie Wierzbica pisaliśmy na początku czerwca. 72-letnia pani Barbara została wyrzucona z domu przez swoją córkę jak stary mebel. Zamieszkała obok w zagraconej komórce bez toalety i bieżącej wody. Urząd gminy i Ośrodek Pomocy Społecznej interweniowały i umieszczono ją na miesiąc awaryjnie w DPS-ie w Nowinach. Sprawa jednak, jak na razie, nie ma szczęśliwego finału. Pani Barbara, co prawda, wróciła do domu, ale nadal nie ma pewności, czy uda jej się odzyskać nieruchomość, którą przed laty podarowała córce. Teraz chce tę darowiznę odwołać.
- Nic nie jest w porządku. Sprawa się toczy. Z córką wcale nie rozmawiamy - mówi pani Barbara.
Urząd gminy Wierzbica nie płaci już za jej pobyt w DPS-ie, bo wróciła do domu.
- Kupiłam sobie kuchenkę gazową, lodówkę. Nie muszę już korzystać z pomocy sąsiadów. Mam w domu swoje łóżko, ale pozostałe rzeczy, w tym moje ubrania, są nadal w letniej kuchni - mówi pani Barbara.
Odczytanie wyroku w sprawie odwołania darowizny miało się odbyć w ubiegłym tygodniu. Zostało to odroczone prawdopodobnie z powodu pisma, jakie wpłynęło do sądu. Pani Barbara musi więc jeszcze poczekać. Dla niej to być albo nie być. Jeżeli sąd nie przyzna jej racji, zapewne kiedyś będzie się musiała wyprowadzić z domu należącego obecnie do jej córki. Ciąży na niej wyrok eksmisji. Gdy doszło do konfliktów, córka wystąpiła do sądu o eksmisję matki i sprawę wygrała. Przekonała sąd, że matka jest bardzo uciążliwa. Zważywszy, że 72-latka nie miała żadnych praw do nieruchomości, sąd orzekł, że powinna ją opuścić. Jednak miało to nastąpić dopiero po otrzymaniu od gminy oferty najmu lokalu socjalnego. Gmina długo broniła się, że takiego lokalu nie posiada. W końcu dzika eksmisja wstrząsnęła opinią publiczną.
Do sprawy wrócimy.
Napisz komentarz
Komentarze