Sporna droga służyła jako dojazd do gospodarstw położonych w Tereninie w gminie Wierzbica. Jeździli nią ciągnikami i maszynami również rolnicy. Biegła przy granicy gmin Siedliszcze i Wierzbica. Już jej nie ma, bo chociaż służyła od dziesięcioleci, to jak się okazało, biegła przez prywatne tereny młodego rolnika.
Gospodarz na prawie
- Kupiłem ziemię od agencji nieruchomości rolnych. Okazało się, że brakuje mi ok. 30 arów. To dużo. Przez to mam potrącenia w dopłatach. W tamtym roku zatrudniłem geodetkę, która zabiła paliki. Pracy nie skończyła, a paliki zaginęły. W tym roku po raz drugi wytyczyłem drogę. Dałem urzędnikom dwa tygodnie, a potem zaorałem - mówi rolnik gospodarujący w gminie Siedliszcze.
Świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że zaorał drogę, z której korzystały dwie starsze panie.
- Chciałem trochę poruszyć urzędy, bo od dawna proszę o rozwiązanie problemu - mówi.
Jak twierdzi, proponował urzędnikom w gminie Siedliszcze, by wykupili od niego grunty pod drogę. Nie było zainteresowanych, bo przecież droga służy głównie mieszkańcom gminy Wierzbica. Propozycja umorzenia części podatku nie była wystarczająca. Nie mogło mu to wynagrodzić strat. Gmina Wierzbica też podjęła dopiero działania w momencie, gdy droga znikła i okazało się, że pracownicy pomocy społecznej nie mają jak dojechać do samotnie mieszkającej tam stulatki. W ubiegłym tygodniu korzystali z pojazdu terenowego ochotniczej straży pożarnej.
Droga zboczyła na państwowe
- Sprawa jest zadawniona i toczyła się jeszcze za mojego poprzednika. Kiedyś pola przylegające należały do PGR-u. Jeżeli coś było państwowe, to traktowano jak niczyje. Ludzie jeździli po polach. Dokładnie obejrzeliśmy plany i wygląda na to, że rolnik ma rację. Droga gminna powinna biec bliżej zabudowań - mówi wójt gminy Zdzisława Bożena Deniszczuk.
W ubiegłym tygodniu wraz z pracownikami OPS-u i sołtysem Januszem Świetlickim odwiedziła starsze mieszkanki Terenina, które znalazły się w bardzo trudnej sytuacji.
- Niedługo mam wizytę w Lublinie u dentysty. Syn ma po mnie przyjechać, ale do domu nie dojedzie - zamartwiała się pani Marianna.
Czeka ją poważny zabieg, a pod koniec miesiąca ma zaplanowaną kolejną wizytę u lekarza. Co będzie, jeśli nie uda się jej tam dojechać? A co, jeśli starsza pani zachoruje? Pomoc może przyjść za późno.
- Mamy stały kontakt telefoniczny z panią Marianną. Dzwonimy i sprawdzamy, czy wszystko w porządku - zapewnia Beata Sienkiewicz, kierownik OPS-u w Wierzbicy.
W dowiezieniu stulatki do lekarza będą musieli pomóc strażacy, którzy przyjadą i zabiorą ją z domu samochodem terenowym. Na szosie przesiądzie się do samochodu syna.
Starsze kobiety mają również problem ze zrobieniem zakupów.
- Wczoraj przeszłam się do głównej drogi z kijami. Sprawdzałam, czy tam dojdę. Powinno się udać - mówi pani Halina. Następnego dnia miał przyjechać obwoźny sklep, który zaopatrywał ją w produkty spożywcze. Po polach do niej nie dojedzie. Sama będzie musiała przynieść zakupy, idąc przez zaorane pola.
- Ile razy będzie trzeba, wyślę tam wóz strażacki. Jeżeli paniom będą potrzebne zakupy, dowieziemy. Kierownik OPS-u ma do nich dzwonić nawet w sobotę i niedzielę - deklaruje wójt Wierzbicy.
Kryzys zmusił do akcji
Gmina już podjęła działania w celu wytyczenia nowego przebiegu drogi. Strażacy ochotnicy wycięli drzewa i wykarczowali krzaki. Rosły tam przez dziesięciolecia. Przesunąć trzeba będzie hydrant i słup elektryczny, które dziwnym trafem stanęły na drodze.
- Wytyczymy drogę w nowym miejscu, gdzie powinna przebiegać według planów. Mam nadzieję, że odbędzie się bez awantur. Od razu za geodetą przejedzie koparka i utwardzimy drogę kamieniem - dodaje wójt. - Prywatnie jestem właścicielką drogi w Wólce Tarnowskiej. Brakuje mi przez to kilkadziesiąt arów pola, które mogłabym wykazać do agencji, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby ją zaorać - dodaje.
Napisz komentarz
Komentarze