58 proc. ankietowanych zadeklarowało, że zatrzymałoby pijanego kierowcę przed odjazdem i zawiadomiłoby policję. Wśród nich 64 proc. to kobiety, a 54 proc. mężczyźni. Co dziesiąty pytany Polak twierdzi z kolei, że swoje działanie ograniczyłby tylko do powiadomienia służb, zaś co czwarty, że zamiast dzwonić na numer alarmowy, sam powstrzymałby nietrzeźwego przed uruchomieniem silnika. 4 proc. ankietowanych przyznaje się, że nie podjęłoby żadnego działania.
Deklaracje sondażowe to teoria, a jak zatrzymanie pijanego kierowcy wygląda w świetle prawa? Tak naprawdę kodeks postępowania karnego nie narzuca nam obowiązku obywatelskiego zatrzymania, więc nasza reakcja zależy od naszego sumienia. Przede wszystkim nietrzeźwy musi zostać przyłapany na gorącym uczynku, np. siedząc w samochodzie z włączonym silnikiem lub już nim jadąc. Samo podejrzenie nie wystarczy. Trzeba również zachować zdrowy rozsądek, ponieważ osoba pod wpływem alkoholu może zareagować agresywnie, kiedy będziemy próbowali wyrwać jej kluczyki z rąk lub ze stacyjki.
Jeżeli mamy pewność, że samochodem kieruje nietrzeźwy, możemy podjąć pościg, aby go zatrzymać. Zgodne z prawem jest to jednak tylko wtedy, kiedy nie znamy tożsamości kierowcy i istnieje podejrzenie, że uciekając, stwarza zagrożenie. Pościg nie zwalnia nas z obowiązku przestrzegania przepisów ruchu drogowego. Jeśli sami stworzymy zagrożenie lub doprowadzimy do zdarzenia, kierując się "wyższą koniecznością", czeka nas odpowiedzialność karna.
Zatrzymując pijanego kierowcę, musimy oddać go w ręce policji. Pod żadnym pozorem nie wolno wymierzać sprawiedliwości na własną rękę. Jeżeli dojdzie do bójki, ponieważ nietrzeźwy nas zaatakuje, przysługuje nam prawo obrony koniecznej. Ale i wtedy należy uważać, ponieważ łatwo przekroczyć granicę i doprowadzić do pobicia.
Napisz komentarz
Komentarze