Wszystko zaczęło się w roku 1998. Państwo Grzesiakowie mieli już dość mieszkania w wielorodzinnym bloku. Zapragnęli pójść na swoje. Ze wszystkich nieruchomości, które oglądali, ich uwagę zwróciła ta z małą kuźnią przy obejściu. Za ogrodzeniem było jeszcze ciekawiej. Na działce, gdzie chcieli wybudować dom, stała
stara chata wzniesiona przez niemieckich osadników
Jak się okazało w 1856 roku. A w niej same cuda. Sprzęty gospodarstwa domowego, których używało się przed wiekami, narzędzia rolnicze i wiele, wiele innych. Panu Jerzemu serce zaczęło mocniej bić.
- Szkoda było to wyrzucić, a chatę rozebrać – wspomina. - Postanowiłem to wszystko uporządkować. A że ciągle coś nowego wpadało mi w ręce, to powiększał się ten zbiór.
- Na początku byłam zła na męża, że znosi do domu jakieś starocia - przyznaje pani Teodozja. – Ale później i mnie to wciągnęło. Swoją pasją mąż zaraził także nasze córki, a później zięciów i wnuki.
Eksponatów ciągle przybywało
Grzesiak jeździł po okolicy i poszukiwał starych sprzętów. Część dostawał, bo ludzie chcieli się pozbyć starych gratów, za inne płacił. W ciągu 21 lat zgromadził ich tyle, że niejedno muzeum można by wyposażyć.
- Nigdy nie liczyłem, ile tego jest – mówi gospodarz. – Ale na pewno zebrało się już tego kilka tysięcy.
W samej tylko chacie, w której jest spichlerz z typowymi dla budownictwa niemieckiego zasiekami i piwnicą, są stare plecione beczki, żeliwne garnki – najstarszy z 1765 roku. Znajduje się tam piec chlebowy, łopaty do jego wyciągania. Stoją sprzęty do obróbki lnu, stare maselnice, sprzęt do wyciskania sera, czy oleju z rzepaku, a także niecki i dzieże. Jest też maglownica, mnóstwo moździerzy, żelazka z duszą. W jednym z pokojów stoi małżeńskie łoże, a obok szafki nocne, toaletka, szafa. Są też oryginalne butelki z wytworni wódek Jozafata Budnego, właściciela rejowieckich dóbr. I książki, a wśród nich paryskie wydanie "Pana Tadeusza" z 1834 roku. Grzesiakowie zgromadzili nie tylko sprzęt gospodarstwa domowego, ale również stare maszyny rolnicze, sieczkarnie, snopowiązałki, ręczne żarna, brony, toczek do ostrzenia narzędzi, sochy, drabiniaste wozy i wiele innych.
Zima im nie służy...
...dlatego zostały przeniesione do budynków gospodarczych. Wiosną znów staną w obejściu.
- Każdy z przedmiotów znajdujących się u nas można obejrzeć bardzo dokładnie, dotknąć, sprawdzić, jak działa – mówi pan Jerzy.
I może właśnie dlatego, że nie jest to muzeum, gdzie można tylko patrzeć, tak chętnie odwiedzają to miejsce turyści niemal z całego kraju, a także Europy. W księdze pamiątkowej jest wiele wpisów gości z Anglii, Włoch, Rosji, Ukrainy, a nawet Turcji. Jest też cytat Jana Pawła II: "Piękno tej ziemi skłania mnie do wołania o jej zachowanie dla przyszłych pokoleń. Jeśli kochacie tę ojczystą ziemię, niech to wołanie nie pozostanie bez odpowiedzi".
Częstymi gośćmi są też uczniowie
Nie tylko zwiedzają, ale organizują tu również ogniska, zjazdy, czy inne imprezy.
- W sezonie wakacyjnym gościmy u siebie około pół tysiąca osób – mówi pani Teodozja. – Nie zamykamy się przed nikim.
Za swoją działalność państwo Grzesiakowie zostali uhonorowani Ludowym Oskarem. Ich Chata-Skansen w 2005 roku została uznana "za najciekawsze wydarzenie artystyczne w latach 2004-2005 w województwie lubelskim. Za działalność kulturalną otrzymali też nagrodę Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej.
Napisz komentarz
Komentarze