- Lalki pełnią w kulturze różne funkcje. Jedną z nich jest funkcja zabawowa. W czasach Słowian nie chodziło się przecież do sklepu, tylko samemu trzeba było kombinować. Motanki miały też funkcję lalek opiekuńczych, powiernic tajemnic, talizmanów. Robiło się je z różnych okazji, świąt, w prezencie dla bliskiej osoby. Ta tradycja wciąż jest żywa na Ukrainie i Białorusi. U nas pozostała już tylko Marzanna - tłumaczy Kama Cupryszak ze Stowarzyszenia Tradycji Kultur W kręgu.
- Tradycja to nie jest nic stałego, my też ją tworzymy, dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, aby tworzyć swoje własne lalki-zadanice w zależności od intencji. To temat otwarty. Myślę, że nie ma w tym nic złego, bo cały czas jednocześnie nawiązujemy do tego, co stworzyli nasi przodkowie. Z drugiej strony życie to rozwój... - mówi Kama.
Lalki robione są z naturalnych materiałów, sznurków i tasiemek. Potrzebujemy też dobrego nastroju...
- W dawnych czasach motaniem lalek zajmowały się głównie kobiety. Laleczki robione były z jakąś myślą, dobrą intencją, oczywiście w zależności od funkcji - dodaje nasza rozmówczyni.
Kobiety umawiały się w jednym domu, najlepiej wieczorem, po wypełnieniu obowiązków domowych i śpiewając, przygotowywały lalki. Podczas motania nie pije się alkoholu, nie pali się. To muszą być wyłącznie czyste intencje, czysta energia, aby w żaden sposób nie zaburzyć ich działania.
- Do motania nie wykorzystujemy nożyczek ani igieł. Zwyczaj mówi bowiem, że w ten sposób można skaleczyć lalkę, zadać jej ból, zranić albo przeciąć dobry los, a nawet intencję, w jakiej jest wykonywana. Nasza lalka ma bowiem duszę - ostrzega Kama Cupryszak. - Wcześniej, podczas przygotowywania materiałów do robienia, można sobie pociąć, pozszywać jakieś elementy, ale już w trakcie robienia motanki używamy tylko dłoni. Gdy myślimy już o intencji, nie używamy żadnych ostrych narzędzi. To wymaga od nas większego skupienia i to ma sens. Mówi się, że lalka sama "powie" robiącemu ją, jak ma wyglądać.
Aby wzmocnić moc i dobro motanki, możemy wspomagać się ziołami. Najlepsze będą: len, bylica czy laur, który pomaga dobrze śnić i zobaczyć przyszłość, odkryć coś więcej, niż widzimy na co dzień...
Pamiętajmy o jednym: jak już zaczniemy motać lalkę, to musimy ją skończyć. Nie możemy podzielić tej pracy i wrócić do niej za kilka dni czy tygodni. Tak robić nie wolno.
Lalki z intencją
Motanki robimy zazwyczaj dla kogoś nam bliskiego. Kiedyś taki podarunek przygotowywany był głównie w linii genetycznej: dla córki, siostry, generalnie dla członka rodziny.
- Ważne jest, dla kogo wykonujemy lalkę, bo już robiąc ją, powinniśmy myśleć o tej osobie pozytywnie i kreować jej obraz, aby to, czego tej osobie życzymy, niosła ze sobą ta laleczka - tłumaczy Kama.
Jest jeszcze jedna ważna sprawa. Nigdy nie robimy lalki w złej intencji. Lepiej nie wykorzystywać tej tradycji, aby komuś zaszkodzić, bo jak zło do nas wróci i w nas gruchnie, to nam się wszystkiego odechce.
- Nie spotkałam się w źródłach z tym, aby lalki były dawane w złej intencji. To - poza filozofią lalki - kłóci się też ze słowiańskim podejściem do człowieka - podkreśla Kama.
Jednym z rodzajów lalek są zadanice-motanki robione w konkretnej intencji. Ale... nie wszystkie intencje się do tego nadają.
- Musimy pamiętać o tym, że nigdy nie prosimy o pieniądze, coś materialnego - podwyżkę w pracy czy wygraną w totka. Jednak możemy prosić np. aby nam lub osobie, dla której motamy, lepiej się pracowało, by osiągała sukcesy, skupiała się na swoich celach - opowiada nasza rozmówczyniZ powodu intencji lalkom-motankom nigdy nie robi się twarzy. Chodzi o to, aby lalka była skupiona na zadaniu, a nie na sobie.
- Nie potrzebuje twarzy. Gdy ją zrobimy, będzie prześliczna, to oczywiste, bo jest zrobiona z dobrą intencją, miłością - zapewnia Kama. - Takich motanek możemy zrobić kilka, w zależności od potrzeb. Pamiętajmy jednak, że nic nie dzieje się samo i by rozwiązać pewne problemy, musi być angażowane też nasze działanie.
Gdy lalka jest gotowa, właściciel nadaje jej imię. Dostaje od nas prezent w postaci np. koralika, kwiatka czy kokardki. Od teraz można z nią rozmawiać, witać się. To nasza osobista lalka, która ma za zadanie tak naprawdę motywować nas do celu określonego w intencji, taki nasz symbol zaklinacza losu.
Jak zadaniczka wypełni swoją funkcję, to trzeba ją rozmotać. Nadal powinniśmy być jednak delikatni, aby nie zranić lalki. Nie wolno jej ciąć ani rwać. Co dalej?
- Przekazy mówią różnie. Można spalić naszą motankę albo zakopać ją w ziemi - wyjaśnia Kama.
Jaka lalka, takie zadanie
Jedenastorączka to ciekawa laleczka, którą zwyczajowo dawało się młodej żonie, młodej gospodyni po to, żeby pomagała jej w pracach domowych. Otulanki to z kolei laleczki robione przez mamy oraz przez babcie, wykonywane z ubrań rodziców.
- Taką lalkę wkładało się do kołyski dziecka, aby przez cały czas czuło zapach mamy czy taty. Wtedy bezpieczniej się czuło, lepiej spało - tłumaczy Kama Cupryszak.
Różanice to motanki, które wykonywane były przez panny. Dziewczyny wystawiały je przed dom, aby zasygnalizować, że są wolne. Podczas motania prosiły los, by spotkał je z osobą, która będzie dla nich najlepsza, najbliższa.
Laleczka rodzinna - ziarnuszka to kobieta w przepasie z mniejszymi lalkami, gospodyni. Może być wypełniona ziarnami, słomą czy kłosami. Męską wersją ziarnuszki jest bogacz.
Kolejna ważna lalka to Jekatierina Sanicyna. Jej dzień świętuje się 7 grudnia, czyli wtedy, gdy dawniej otwierano drogi dla sań. Był zwyczaj, że Jekaterinę spuszczano z ośnieżonej górki, a im dalej pojechała, tym lepsze zbiory to wróżyło.
Lichomanki to z kolei 12 małych laleczek wykonywanych na początku zimy. Słowianki wieszały je nad kominkiem, by odpędzały i chroniły dom przed wszelkimi chorobami. Jeżeli coś już by do domu wleciało, wówczas ich zadaniem jest zamknięcie tego w sobie i tym samych ochronienie domowników. Te motanki trzeba było wiosną spalić w ogniu.
Napisz komentarz
Komentarze