Wśród polityków oraz policjantów od dawna panuje opinia, że aktualnie obowiązujący taryfikator mandatów przestał już spełniać swoją funkcję, bo stawki za popełnione wykroczenia są zbyt niskie. Jak więc rząd planuje to rozwiązać? Wzorem innych krajów Europy, m.in. Wielkiej Brytanii, Finlandii czy Norwegii, skuteczne ma okazać się uzależnienie kwot mandatów od zarobków. Szczególnie że w porównaniu, chociażby z państwami Wspólnoty płacimy wręcz śmiesznie mało.
Obecnie 500 zł to najwyższy mandat, jaki można dostać w Polsce za wykroczenie, m.in. za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h. Z tym że tę kwotę ustalono kilkanaście lat temu, kiedy stanowiła 25 proc. średniej krajowej pensji. Dzisiaj to już 10 proc. przeciętnego wynagrodzenia Polaków.
Znaczny wzrost śmiertelnych wypadków na polskich drogach, niebezpiecznych zachowań, a także przekraczania prędkości w terenie zabudowanym, niejako więc zmuszają rządzących do podjęcia odpowiednich kroków. Za ustalenie kar w taryfikatorze odpowiada MSWiA, a nie Ministerstwo Infrastruktury, ale oba resorty zapowiadają współpracę, aby plany stały się rzeczywistością.
Warto również przypomnieć, że walkę z piratami drogowymi zapowiedział również premier Mateusz Morawiecki. Bardzo możliwe, że już wkrótce do proponowanych zmian dotyczących zatrzymywania uprawnień za przekroczenie prędkości poza terenem zabudowanym oraz pierwszeństwa dla pieszych dołączą także dotkliwsze kwoty mandatów.
Napisz komentarz
Komentarze