W myśl polskich przepisów, kierowca nie może prowadzić pojazdów (w tym roweru) mając w organizmie więcej niż 0,2 promila alkoholu. Wyższa wartość traktowana jest już jako wykroczenie, natomiast ta przekraczająca 0,5 promila jako przestępstwo zagrożone utratą uprawnień i pozbawieniem wolności. Statystyki pokazują jasno, że Polacy biją kolejne niechlubne rekordy, wsiadając do samochodu po pijanemu. Wynika to m.in. z tego, że błędnie oceniają swój stan trzeźwości, bazując na przeczuciu, pozornie dobrym samopoczuciu lub alkomacie, którego skuteczność jest znikoma.
Najbardziej rzetelnych urządzeń używa drogówka. Za darmo można przebadać się takim sprzętem w większości posterunków. Na pewno nie można weryfikować swojego stanu za pomocą internetowych kalkulatorów i aplikacji, ponieważ one tylko teoretycznie i bardzo nieprecyzyjne określają ją na podstawie parametrów naszego ciała. Krótko mówiąc, skuteczność jest nie tyle losowa, co wręcz żadna.
Jeśli planujemy zakup własnego alkomatu, kierujmy się zasadą, że w parze z jakością idzie cena. Chcąc mieć pewność dokładnego i pewnego pomiaru, musimy szykować się na wydatek rzędu 800 - 1000 zł. Te najtańsze i jednorazowe kosztują kilka złotych i można je znaleźć nawet w stacjach benzynowych. Trzeba jednak podchodzić do nich z dużą ostrożnością. Dobry alkomat, który ma pokazywać wiarygodny wynik, musi być skalibrowany i regularnie serwisowany, przynajmniej raz w roku. Taka "regeneracja" urządzenia to wydatek od 50 do 200 zł. Bardzo ważne jest również jego przechowywanie w stałej temperaturze pokojowej i w miarę stałe używanie, nawet profilaktyczne. Dlatego też nie warto wozić go w samochodzie, aby nie narażać na zimno i wilgoć. Z pomiarem należy się natomiast wstrzymać ok. 30 minut od wypicia alkoholu, tak samo długo nie sięgać po papierosa, gumę do życia i słodycze z alkoholem. Jeżeli poprzedniego wieczora mieliśmy suto zakrapianą imprezę, dla bezpieczeństwa własnego i innych warto jednak w ogóle nie wsiadać za kółko przynajmniej przez 24 godziny.
Napisz komentarz
Komentarze