Według raportu przygotowanego przez TAPP emisja dwutlenku węgla w Europie obniżyłaby się aż o 120 mln ton do 2030 r., jeśli znacząco ograniczylibyśmy spożycie mięsa. Może być to jednak trudno, bo jemy go coraz więcej. W 2000 r. było to średnio 65 kg rocznie na osobę, aktualnie jest to już 80 kg, z czego połowę stanowi wieprzowina. Rośnie nie tylko konsumpcja, ale także koszty produkcji. Tym samym, w ciągu 10 lat podatek od mięsa może wzrosnąć na tyle, że do unijnego budżetu zacznie wpływać rocznie ok. 32 mld euro. W wyniku tego w 2030 r. za kilogram wołowiny płacilibyśmy 40 zł, wieprzowiny 30 zł, a kurczaka 14 zł - czyli dwa razy więcej niż prognozowana średnia unijna we wszystkich trzech rodzajach mięsa.
Skąd biorą się te ceny? FAO, czyli Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, wyliczyła, że przez ostatnie 50 lat spożycie mięsa na świecie wzrosło aż pięciokrotnie. Tym samym gałęzie przemysłu z nim związane również potrzebują coraz więcej środków finansowych na produkcję, przetwórstwo i ogólnie pojętą działalność. Trzy lata temu produkowano go ponad 330 mln ton rocznie. Wiąże się to z kolei z negatywnym wpływem na środowisko, którego ograniczanie również kosztuje. Aktywiści ekologiczni podkreślają również, z produkcją mięsa wiąże się również produkcja roślin, którymi karmione jest bydło czy drób do uboju, co również nie pozostaje bez echa, ponieważ wpływa na efekt cieplarniany. Są również zdania, że na przedsiębiorstwa zajmujące się niehumanitarną produkcją żywności powinny być nakładane podatki, zaś uzyskane w ten sposób finanse należałoby przeznaczyć na zdrową produkcję oraz uświadamianie społeczeństwa, że nadmierne spożywanie mięsa nie ma dobrego wpływu na organizm.
Napisz komentarz
Komentarze