Ludzie przychodzą do urzędu i się awanturują, a nawet piszą skargi. O co chodzi? Przed trzema laty główny geodeta kraju wytypował powiat włodawski do przeprowadzenia na tym terenie tzw. modernizacji ewidencji gruntów i budynków. Prace te wykonało wyłonione w ramach przetargu przedsiębiorstwo kartograficzno-geodezyjne z Krakowa. Geodeci pomierzyli wszystkie działki z dokładnością do jednego metra, obmierzyli budynki, zaś grunty, które w dokumentach widniały jako rolne, a w rzeczywistości były zabudowane, przekształcili. To wszystko spowodowało, że wielkości podatków wzrosły. W niektórych przypadkach nawet drastycznie. Pod koniec lutego urzędnicy rozesłali mieszkańcom nakazy podatkowe i zaczęły się awantury. Kilka skarg wpłynęło do przewodniczącego rady gminy Janusza Korneluka.
- Rada gminy nie podnosiła tak drastycznie wielkości opłat. Zmiana wynika z przeklasyfikowania gruntów – tłumaczył podczas ostatniej sesji Korneluk.
Problem próbował wyjaśnić Marek Pawłowski, kierownik wydziału geodezji we Włodawie. Tłumaczył, że opracowany przez firmę geodezyjną projekt modernizacji był wyłożony do wglądu dla mieszkańców. Każdy mógł zajrzeć do dokumentów, zapytać o wyjaśnienia i zgłosić zastrzeżenia. Problem w tym, że mało kto zjawił się w urzędzie w tej sprawie.
- A teraz ludzie pytają nas, dlaczego w ubiegłym roku mieli do zapłaty 70 zł podatku, a w tym roku mają 700 zł, albo dlaczego im przeklasyfikowano grunty, skoro była to działka rolna, gdy kupowali ją 15 lat temu. Jeżeli została zabudowana, to należało ją przeklasyfikować, a jeśli ktoś nie ma gospodarstwa, to podatek został mu wyliczony od każdego metra kwadratowego powierzchni użytkowej, a nie od hektara. W tej sytuacji podatek będzie duży – przekonywał Pawłowski.
Na wyższe podatki muszą przygotować się również mieszkańcy gminy Hanna, na terenie której ewidencja gruntów i budynków jest na etapie uaktualniania.
Napisz komentarz
Komentarze