W minioną środę maseczki były dostępne w jednej z aptek przy ul. Lubelskiej. Za jedną trzeba było zapłać 7 złotych, podczas gdy kilka dni wcześniej kosztowały 50 groszy.
- Najważniejsze, że są – mówi pani Katarzyna, emerytka z Chełma. - Kupiłam trzy, bo na więcej mnie nie stać. Nie wiem, czy będą potrzebne, ale na wszelki wypadek wolę mieć.
Mniej szczęścia miał pan Paweł. Jemu nie udało się kupić ani maseczek, ani płynu dezynfekującego. - Odwiedziłem niemal wszystkie apteki w mieście, ale wszędzie słyszałem to samo: "nie ma". W końcu zamówiłem w internecie. Trochę przepłaciłem, ale jestem już bardziej spokojny.
Większym, niż zwykle wzięciem cieszą się też ogólnie dostępne leki przeciwwirusowe oraz zwiększające odporność. Ale – jak twierdzą farmaceuci – nie ma to związku z koronawirusem, a raczej grypą. Zaczyna też brakować innych leków, w żaden sposób nie związanych z COVID-19.
- Jednorazowe maseczki i płyny do dezynfekcji w naszej aptece mamy, ale są to ograniczone ilości – mówiła w piątek Renata Dec, kierownik apteki Błękitna. Farmaceutka dodała, że hurtownie zaczęły reglamentować te towary.
O maseczki chroniące drogi oddechowe pytają też klienci sklepów budowlanych.
- Zniknęły z półek ponad tydzień temu – usłyszeliśmy od pracownika Castoramy. Na pewno ma związek z koronawirusem, bo nigdy wcześniej takiego zainteresowania nimi nie było.
Ogólnie rzecz biorąc, ostatnio jakbyśmy bardziej zaczęli dbać o higienę, bo sklepy sprzedają nawet więcej zwykłego mydła.
Napisz komentarz
Komentarze