W myśl obecnie obowiązujących przepisów, kierowcy mający uprawnienia kat. B mogą prowadzić auto, którego DMC nie przekracza 3500 kg. Jeśli w życie wejdzie szykowana nowelizacji, limit ten zostanie powiększony do 4250 kg. Jednak, jeśli "zwykły" kierowca zechce wyruszyć w drogę cięższym pojazdem, to będzie musiał wybrać taki, który jest napędzany paliwem alternatywnym, czyli elektrycznością, wodorem lub sprężonym gazem ziemnym CNG. Wstępna data wprowadzenia nowych przepisów to maj 2021 r.
Auta ważące więcej niż 3500 kg to głównie busy i samochody dostawcze, wśród których ze świecą szukać takich z napędem ekologicznym i wpisujących się o ustawę o elektromobilności. Przynajmniej na polskich drogach. Wynika to również z faktu, że o ile w naszym kraju da się znaleźć stacje do ładowania samochodów elektrycznych, o tyle punkty dystrybuujące wodór i CNG to prawdziwa rzadkość. W związku z proekologicznym rozwojem technologii ma się to co prawda zmienić, ale nie można oczekiwać, że stacji tego typu zacznie przybywać jak grzybów po deszczu.
Wielu kierowców zauważa także, że ceny busów oraz dostawczaków zasilanych paliwami alternatywnymi wciąż są bardzo wysokie. Dla przykładu, popularny w firmach związanych z transportem Volskwagen Crafter z napędem elektrycznym i o mocy 136 KM kosztuje prawie 350 000 zł. Na jednym ładowaniu można pokonać... niecałe 200 km. W tej cenie można dostać dwa takie same auta z silnikiem benzynowym lub spalinowym. Biorąc pod rosnące koszty prowadzenia wszelkiego rodzaju działalności, dostosowanie się do nowych przepisów może być trudne. O ile oczywiście zawodowi kierowcy zdecydują się korzystać z dodatkowych uprawnień.
Napisz komentarz
Komentarze