Na początku zeszłego tygodnia kolejka samochodów ciężarowych jadących przez Polskę w stronę przejścia Dorohusk - Jagodzin ciągnęła się aż do Brzeźna. Szybko jednak się zmniejszała i już w środę sznur aut stał tylko do wiaduktu w Dorohusku. W czwartek i piątek z kolei dało się zauważyć tylko pojedyncze ciężarówki po polskie stronie. Odprawa szła bardzo sprawnie, głównie dzięki zastosowaniu ograniczeń w ruchu i dopuszczeniu do przekraczania granicy wyłącznie zawodowych kierowców przewożących towary. Nieco inaczej wygląda to po drugiej stronie granicy, czyli w Jagodzinie. Jak informują kierowcy, na wjazd do Polski czekają setki ciężarówek.
W naszym województwie działają jeszcze cztery przejścia graniczne: Hrebenne i Korczowa z Ukrainą oraz w Terespolu i Kukuryki z Białorusią. Największy problem z przejazdem mieli natomiast kierowcy w Jędrzychowicach w województwie dolnośląskim, łączących Polskę z Niemcami. Tam, w newralgicznych momentach, kolejka była długa na 60 km, a wielu podróżujących nie miało ze sobą zapasów jedzenia. Z pomocą przyszli im wolontariusze z okolicznych instytucji, donosząc posiłki oraz wodę. Aby dodatkowo usprawnić przejazd, w czwartek na tamtejszej granicy zmieniono organizację ruchu i stworzono dodatkowy punkt kontroli sanitarnej dla pojazdów ciężarowych.
W zeszłym tygodniu prezydium Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego podjęło decyzję o otworzeniu dodatkowych przejść granicznych, aby jeszcze bardziej usprawnić przedostanie się Polaków do kraju, a także obcokrajowcom do swoich państw.
Rząd przypomina również o obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie, którą muszą przejść wszystkie osoby, które przyjechały do Polski z zagranicy. Dotyczy ona zarówno osób, które przebyły ją pieszo, jak i samochodami, autokarami czy samolotami. Za zignorowanie zakazu grożą nie tylko kary finansowe, ale również pozbawienia wolności.
Napisz komentarz
Komentarze