Liczba osób zakażonych, hospitalizowanych i przebywających w kwarantannie rośnie z dnia na dzień. W powiecie włodawskim w poniedziałek, 16 marca były dwie osoby w kwarantannie domowej. W sobotę, 21 marca, z danych na godzinę 13, ta liczba wzrosła już do 103 osób. Kolejne cztery osoby znajdowały się w kwarantannie medycznej.
- Jest to czteroosobowa rodzina z naszego miasta. Miała kontakt z osobą zarażoną koronawirusem w innym mieście. Wszyscy zostali poddani badaniom - informował burmistrz Wiesław Muszyński.
Pod nadzorem sanepidu było w tym czasie 291 osób. Niemal wszyscy w ostatnim czasie wrócili z zagranicy. Ponieważ granice zostały zamknięte, każdy kto je przekracza jest rejestrowany przez służby i już nie ukryje faktu powrotu do domu. Obowiązkowo musi poddać się 14-dniowej kwarantannie. Pocieszający jest fakt, że w powiecie włodawskim nie ma osób zakażonych wirusem, choć kilka podejrzeń było, ale wyniki badań są negatywnie.
Kwarantanna punktem zapalnym
Wojewoda lubelski zwrócił się do władz samorządów powiatowych, miejskich i gminnych, aby wyznaczyły na swoim terenie miejsca, do których będą trafiały osoby poddane kwarantannie zbiorowej. Miały to być duże obiekty i małe, dla co najwyżej kilku osób. Wyznaczono około dziesięciu takich miejsc. Trzy we Włodawie. Są to internaty przy szkołach. A także internat przy Zespole Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Korolówce Osadzie, budynek po podstawówce w Kulczynie, schroniska w Starym Brusie, Urszulinie i Okunince oraz budynek wolnostojący w Hannie. Władze starostwa są w stanie ulokować w tych obiektach łącznie nawet kilkaset osób.
Gdy na jaw wyszła informacja o tym, że w internatach przy włodawskich szkołach mają powstać punkty kwarantannowe, w mieście wybuchła panika. Ludzie zaczęli dzwonić do starostwa powiatowego i do sanepidu, że nie życzą sobie, aby tak blisko nich była kwarantanna. Przekonywali, że boją się zarażenia wirusem.
- Jest panika, ale zupełnie nieuzasadniona. Przecież musimy gdzieś tego typu miejsca stworzyć. Poza tym, ludzie umieszczeni w kwarantannie, nie mają prawa z niej wyjść przez dwa tygodnie. Nikt się nie zarazi – zapewnia starosta włodawski.
Takiej paniki nie było przed zamknięciem granic, gdy wielu mieszkańców powiatu wróciło z państw, gdzie epidemia szaleje na dobre, i nie zgłaszali się do sanepidu. Zamiast zamknąć się w domu na 14 dni, odwiedzali znajomych, robili zakupy w marketach i nie zwracali uwagi, że mogą być nosicielami choroby i zarazić wiele osób.
- To dopiero jest nieodpowiedzialne zachowanie. Zaraza mogła roznieść się po naszym powiecie w niekontrolowany sposób – dodaje Romańczuk.
Burmistrz Włodawy deklaruje, że jeśli będzie potrzeba, to w sytuacji nadzwyczajnej miejsca do kwarantanny utworzy również w szkołach miejskich. - Mamy nadzieje, że do tego nie dojdzie...
Dlaczego urzędy zamknięte?
Przed tygodniem informowaliśmy, że nasze samorządy wprowadziły ograniczenia w przyjmowaniu petentów. Apelowano, aby mniej pilne sprawy ludzie odłożyli na później, a w tych niecierpiących zwłoki kontaktowali się z pracownikami administracji telefonicznie lub mailowo. Nie wszystkim to się podoba. Jeden z mieszkańców miasta nie krył oburzenia, że starostwo jest zamknięte i nie może wejść, aby załatwić sprawę.
- W ogólnie dostępnej informacji podaliśmy numery telefonów do poszczególnych wydziałów. Proszę mieszkańców, aby korzystali z tej formy kontaktu. My nie uciekamy od petentów, ale dla dobra ogólnego musimy dbać o pracowników i zrobić wszystko, aby ludzie nie tłoczyli się w korytarzach urzędu i nie narażali się na niebezpieczeństwo zarażenia koronawirusem. Jeśli ktoś kupił samochód i chce go zarejestrować, niech zadzwoni, umówi się na wizytę. Jeżeli ktoś potrzebuje wypisu z rejestru gruntów, może zadzwonić, dokonać wpłaty przelewem i wyślemy mu dokument pod wskazany adres. Ponadto zdecydowaliśmy, że nie będziemy wystawiać kar za zwłokę w załatwieniu spraw komunikacyjnych. Mam wrażenie, że niektórzy ludzie lekceważą niebezpieczeństwo. Nie widzę też potrzeby, aby dzisiaj chodzić po wszystkich urzędach. Miejmy na uwadze osoby starsze, które są w grupie ryzyka – tłumaczy starosta Andrzej Romańczuk.
Nieco inaczej jest w urzędzie miejskim. Jedno wejście jest otwarte. Przy drzwiach powstał punkt obsługi interesanta, w którym petenci mogą załatwić pilne sprawy urzędowe. Kolejka tworzy się jednak na zewnątrz. Do środka wejść może tylko jedna osoba.
- Sytuacja jest trudna, ale uważam, że nie powinniśmy zamykać się na petentów. Musimy funkcjonować, oczywiście z zastosowaniem zasad bezpieczeństwa, bo pełnimy służbę dla mieszkańców. Pracowników podzieliliśmy na grupy. Przychodzą rotacyjnie, bo nie ma potrzeby, aby wszyscy się tłoczyli. Najważniejsze, aby sprawy były załatwiane na bieżąco – wyjaśnia burmistrz Wiesław Muszyński.
Strażnicy miejscy pomogą w zakupach
Strażnicy miejscy apelują do wszystkich mieszkańców miasta o zachowanie środków ostrożności, niegromadzenie się w dużych skupiskach i stosowanie się do zaleceń służb sanitarnych. Deklarują również wsparcie tym, którzy potrzebują pomocy.
- Oferujemy pomoc osobom starszym, samotnym i będącym w potrzebie. Kupimy podstawowe artykuły spożywcze, lekarstwa i przedmioty niezbędne w codziennym życiu – mówią.
W tym celu proszą o kontakt pod bezpłatny numer alarmowy straży miejskiej 986 między godziną 8 a 11, od poniedziałku do piątku. Proszą również o wcześniejsze przygotowanie listy sprawunków. Apelują jednak, aby nie było na niej więcej niż dziesięć artykułów.
- Straż czeka na telefony. Do nikogo nie dzwonimy z propozycją zrobienia zakupów. Jeśli ktoś zadzwoni i je zaproponuje, podszywając się pod strażnika, taki telefon należy traktować jako próbę oszustwa – przypominają włodawscy strażnicy miejscy.
Targowisko zamknięte
Jeszcze 12 marca włodawianie mogli zrobić zakupy na miejskim targowisku przy ulicy Lubelskiej, ale jak się okazuje, po raz ostatni. Władze miasta zdecydowały o zamknięciu lokalnej targowicy. Nie będzie funkcjonowała aż do odwołania.
Nawet wędkarze zawiesili działalność
W ubiegłym tygodniu zarząd koła wędkarskiego Sieja poinformował, że w trosce o bezpieczeństwo i zdrowie wędkarzy zawiesza do odwołania wszelkie zawody, prace gospodarcze, akcje sprzątania, a także posiedzenia zarządu i zajęcia w szkółce wędkarskiej. Zamknięty został nawet sklep zoologiczno-wędkarski. W sprawach opłacenia składki członkowskiej wędkarze proszeni są o kontakt telefoniczny ze skarbnikiem koła.
Napisz komentarz
Komentarze