Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Pierwszy egzemplarz wyjechał w pole

Maszyny do uprawy gleby zaprojektowane przez Pawła Pietrzaka z Suszna robią furorę nie tylko wśród uczestników ogólnopolskich wystaw. W ubiegłym tygodniu wyjechał na pole pierwszym egzemplarzem agregatu do uprawy pasowej połączonego z siewnikiem.
Pierwszy egzemplarz wyjechał w pole

W sierpniu ubiegłego roku pisaliśmy o prototypie tej maszyny. Zanim pierwszy egzemplarz zjechał z linii produkcyjnej, ten młody konstruktor postanowił ją ulepszyć. Pierwotnie miała służyć do uprawiania gleby (bez jej odwracania, czyli tzw. orki) oraz siania kukurydzy i poplonów.

- Obecna wersja jest udoskonalona. Została skomputeryzowana, a system wysiewania ma sprzężony z GPS-em. Wszystkimi funkcjami można sterować z panelu dotykowego umieszczonego w kabinie ciągnika. Można nią siać zboża i rzepak, a po doczepieniu do agregatu siewnika punktowego można siać również buraki i kukurydzę. Podczas siewu zboża można wprowadzać nawóz. Jest on wtedy siany tylko w pasie, który jest w danym momencie uprawiany. Dzięki temu do środowiska trafia mniej nawozu, aniżeli podczas jego wysiewania w tradycyjny sposób – opowiada pan Paweł.

Gdy dzwoniliśmy do niego ostatnio, był właśnie na terenie gospodarstwa jednego ze swoich potencjalnych klientów, w okolicach Lublina. Prezentował urządzenie podczas pracy polowej. Wszystko wskazuje na to, że produkcję maszyn niebawem rozpocznie pełną parą. Kilka zamówień już zebrał. Klienci wpłacili nawet zaliczki. To nie jedyne urządzenie, jakie skonstruował. Opracował też bronę mulczującą do uprawy pola zaraz po zbiorze kombajnem.

- Urządzenie jest bardzo wydajne, a przy tym oszczędne w zużyciu, pali – do 2 litrów na hektar pola. W produkcji już są wersje o szerokości 3 oraz 7,5 metra. Pracuję nad stworzeniem bron, którą można będzie uprawić od razu pas pola o szerokości 9 metrów - dodaje.

Pan Paweł wychował się w Niedrzwicy koło Lublina. Jego rodzice prowadzili gospodarstwo rolne.

- Już jako kilkuletni chłopiec lubiłem majsterkować i chodziłem z kluczem w dłoni. Gdy dorosłem, zacząłem ulepszać maszyny do uprawy gruntów albo budowałem nowe, aby ułatwić rodzicom pracę w gospodarstwie. Potem ukończyłem studia na kierunku agronomia na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie – opowiada.

Pierwszą maszyną, jaką skonstruował i zbudował samodzielnie, był agregat do tzw. uprawy pasowej. Stworzył ją w 2009 roku, gdy jeszcze mieszkał u rodziców. Dlaczego konstruuje takie maszyny? Bo jest przeciwnikiem orki, czyli odwracania gleby. Jego urządzenia służą wyłącznie do spulchniania ziemi. Dlatego swoją firmę nazwał "NoTiller", czyli "nie orać".

- Każde odwracanie gleby powoduje, że znajdująca się w niej woda wyparowuje i tracimy ją bezpowrotnie. Ponadto niekorzystnie wpływa to na wiązanie tzw. węgla organicznego w glebie. Przy jej spulchnieniu powstaje ściółka, która z kolei zapobiega odparowaniu wody, chroni grunt przed negatywnymi skutkami ulew oraz silnego wiatru, a nawet przed tzw. burzami pyłowymi – przekonywał nas podczas wcześniejszej rozmowy.

Pan Paweł podkreśla, że technologia uprawy gleby na zasadzie jej spulchnienia jest mniej czasochłonna i pracochłonna, co też przekłada się na oszczędności w zużyciu paliwa i mniejsze ilości spalin w środowisku. Po kilku latach takiej uprawy poprawiają się właściwości gleby, co daje wyższe plony.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ghost 23.04.2020 08:36
Gratulacje! Tak trzymać! Życzę powodzenia!

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama