Na drogach pojawia się coraz więcej motocyklistów. A przynajmniej było tak, dopóki nie zostały wprowadzone ograniczenia związane z zmniejszaniem ryzyka rozprzestrzeniania się koronawirusa. W kwestii transportu mówi się przede wszystkim o kierowcach zawodowych oraz zwykłych kierowcach samochodów, zaś niewiele słyszy się motocyklistach. Wielu z nich zastanawia się, czy mogą wyjechać na ulice bez konsekwencji prawnych. Mogą spać spokojnie, ponieważ podlegają tym samym obowiązkom i prawom co pozostali kierowcy.
- Wiadomo, że bez wyraźnej potrzeby i bez konieczności nie należy się przemieszczać – mówi Rafał Kochoń, prezes Stowarzyszenia Motocyklistów Chełmskich Niedźwiedzie Wschodu. - Motocykliści jeżdżą w kaskach zasłoniętych szybką, rękawicach i w odpowiednim stroju. Więc tak naprawdę są bardziej chronieni przed koronawirusem niż kierowca i samochodu pasażer mający maseczki na twarzach. Pamiętajmy, żeby nie tworzyć grup motocyklowych, ponieważ trzy osoby to już zgromadzenie. Ten przepis obowiązuje tak samo jak pieszych. Najlepiej chodzić w pojedynkę lub ewentualnie z jednym kompanem.
A co z rowerami? Cykliści również mogą być spokojni, ponieważ złagodzenie restrykcji obowiązujące od 20 kwietnia pozwala im na rekreacyjne oraz niezbędne życiowo przemieszczanie się na dwóch kółkach. Oczywiście, z zachowaniem wszystkich wytycznych niezbędnych w dobie epidemii. Rowerzyści muszą pamiętać o zachowaniu dwumetrowego odstępu, a także o zasłanianiu twarzy i nosa w miejscach publicznych. Za nieprzestrzeganie przepisów grozi 500 zł mandatu.
Napisz komentarz
Komentarze