Uchwały dotyczące ustalenia kąpielisk, ułatwiające handel oraz wprowadzające ład i porządek w Okunince były głównym powodem zwołanego w czwartek posiedzenia rady gminy. Ustalono, że podczas zbliżających się wakacji będą funkcjonowały trzy kąpieliska, z czego dwa gminne (przy głównej plaży oraz na odcinku od Instalu do Rusałki) od 27 czerwca do 31 sierpnia oraz jedno prywatne przy ośrodku Astur. Rozpocznie działalność od 1 czerwca. Będą to miejsca strzeżone przez osoby wykwalifikowane do zabezpieczenia plaży i ratowania ludzi, ale nie wiadomo jeszcze, czy po rocznej przerwie do Okuninki wróci Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, czy może, jak przed rokiem, turystów zażywających kąpieli w jeziorze będą pilnować strażacy.
- Jeszcze w maju wystąpimy z zapytaniem ofertowym do firm i wybierzemy najkorzystniejszą ofertę. Ze względu na epidemię w umowie najprawdopodobniej zawrzemy zapis, który będzie umożliwiał nam dokonanie należnej zapłaty ratownikom tylko za czas faktycznie spędzony na kąpieliskach. Nie stać nas na płacenie za gotowość do pilnowania kąpielisk, jeśli okaże się, że z powodu koronawirusa nie będą mogły one funkcjonować – wyjaśnia sekretarz gminy Marta Wawryszuk.
Wypoczynek z pewnością będzie tańszy, bo zniesiono opłatę parkingową.
- Zarząd Dróg Powiatowych zwrócił się do nas z prośbą o uchylenie uchwały, na podstawie której opłata pobierana była przez ostatnie lata. Przyjęcie bądź uchylenie uchwały jest naszym obowiązkiem, ale żadnych prowizji z pobieranych opłat za parkowanie, jako gmina, nie mamy – dodaje sekretarz.
Zdecydowano również o zniesieniu na ten rok opłaty handlowej od tzw. małych stoisk, pobieranej od osób sprzedających przy pasażu w Okunince. To pewna forma pomocy dla tych osób ze strony gminy w związku z trudną sytuacją spowodowaną koronawirusem, ale też odpowiedź na ich ubiegłoroczną petycję. Apelowali w niej do gminnych władz, aby zrezygnowały z pobierania opłaty. Przekonywali, że niejednokrotnie więcej muszą zapłacić, aniżeli zarabiają w ciągu dnia.
- Opłata w kwocie 30 zł pobierana była codziennie w drodze inkasa. Było to dość problematyczne, bo ludzie wykłócali się z inkasentem, że muszą płacić. Nie mieliśmy z tego wielkich wpływów, uzależnione były one od pogody. W ubiegłym roku było to 21 tys. zł, a inkasentowi też musieliśmy zapłacić prowizję za wykonaną pracę, tym bardziej, że nie należała ona do łatwych – wyjaśnia Marta Wawryszuk.
Napisz komentarz
Komentarze