– Zgłoszenia wciąż wpływają i liczymy, że w poniedziałek, 11 maja, może ich być już 40 procent – mówi Anna Łopąg, prezes spółki prowadzącej te placówki.
Prezes dodaje, że w obecnej sytuacji pierwszeństwo w przyjęciu mają dzieci rodziców zaangażowanych w walkę z koronawirusem, między innymi medyków i służb mundurowych. Dla tych maluchów, dla których zabraknie miejsc lub rodzice zdecydują, że dziecko pozostanie jeszcze w domu, w dalszym ciągu prowadzone będą zajęcia zdalne.
W przedszkolach i żłobku obowiązują zwiększone środki bezpieczeństwa. Usunięte zostały też wszystkie pluszaki. Rodzice nie mają wstępu do obiektów. Muszą natomiast złożyć oświadczenie, że zarówno oni, jak i ich najbliżsi oraz pociecha są zdrowi. Dzieci są od nich odbierane w drzwiach. Przy wejściu maluchom mierzona jest temperatura. Oświadczenia składali też pracownicy. Oni również każdego dnia mają mierzoną temperaturę ciała.
- Dostosowaliśmy się do wszystkich wymagań stawianych przez Głównego Inspektora Sanitarnego, Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Edukacji Narodowej – dodaje Anna Łopąg.
Jak maluchy zareagowały na panie w maseczkach i przyłbicach?
– Nadzwyczaj spokojnie – mówi Monika Wójcicka, dyrektor administracyjna przedszkoli i żłobka. - Tak uzbrojone jesteśmy wtedy, gdy odbieramy dzieci od rodziców i później, gdy je oddajemy. Na salach opiekunki już ich nie mają.
Dodatkowy zasiłek opiekuńczy
W ubiegłym tygodniu ukazało się nowe rozporządzenie Rady Ministrów, które wydłuża okres korzystania z zasiłku opiekuńczego. Rodzice dzieci, których żłobki, przedszkola i szkoły są zamknięte, mogą korzystać z niego do 24 maja. Zasiłek przysługuje również tym rodzicom, gdy placówki, do których uczęszczają ich dzieci, już zostały otwarte, a mimo to podjęli decyzję, że sami zaopiekują się dzieckiem.
Napisz komentarz
Komentarze