Wydawałoby się, że w tak małym mieście jak Włodawa, gdzie nie ma ogromnych fabryk, a największe zakłady pracy to szpital, urzędy i placówki służb mundurowych, paliwo jest tańsze niż gdziekolwiek indziej. Nic bardziej mylnego. Włodawianie za litr paliwa muszą płacić średnio o około 30 groszy więcej niż mieszkańcy oddalonego o 50 km Chełma. Jest też drożej niż w Wisznicach i Białej Podlaskiej.
Mieszkańcy Włodawy na różne sposoby próbowali wpłynąć na właścicieli stacji paliw, aby obniżyli ceny benzyny i oleju napędowego, o czym niejednokrotnie informowaliśmy. Pisali petycje, a nawet organizowali akcje protestacyjne pod hasłem "Nie tankuję we Włodawie". Kierowcy przez kilka dni omijali lokalne dystrybutory, ale i to nie pomogło. Ich ostatnią nadzieją jest burmistrz Wiesław Muszyński.
- Otrzymuję pisma od mieszkańców w tej sprawie. Trudno się dziwić, że są niezadowoleni. Nie jesteśmy ani dużym, ani też bogatym miastem, a za paliwo musimy płacić więcej niż mieszkańcy wielkich miast – tłumaczy burmistrz.
Zapowiada, że będzie rozmawiał z właścicielami stacji, aby obniżyli ceny. Wystosuje do nich też oficjalne pismo. Jeżeli nic to nie da, spróbuje wdrożyć inne rozwiązanie, aby włodawianie tankowali taniej.
- Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej dysponuje dystrybutorem na własne potrzeby na bazie przy ulicy Żołnierzy WiN. Jesteśmy w stanie rozbudować tę stację i sprzedawać tańsze paliwo niż na istniejących stacjach. Pod uwagę bierzemy też inne lokalizacje na obrzeżach Włodawy, a nawet w centrum miasta. Nie będę zdradzał miejsca, bo musimy najpierw zorientować się, czy plan zagospodarowania przestrzennego dopuszcza tego rodzaju inwestycję – dodaje Muszyński.
Napisz komentarz
Komentarze