PIU przepytała ponad 1500 zmotoryzowanych posiadających prawo jazdy kat. B i niebędących kierowcami zawodowymi. Z przygotowanego na tej podstawie raportu wynika, że dla większości z nich przepisy są po to, żeby je łamać lub warto, by je zmienić na "bardziej swobodne".
Aż 96 proc. ankietowanych uważa się za dobrych kierowców, zaś 90 proc. wychodzi z założenia, że wykonując manewry na drodze, robi to bezbłędnie. 60 proc. ocenia swoje umiejętności za kółkiem na ponadprzeciętne, zaś nieco ponad połowa twierdzi, że szybka jazda może być bezpieczna właśnie dzięki tym umiejętnościom. Prawie połowa przyznaje się również do przejeżdżania na "późnym żółtym" oraz rozmowy przez telefon bez zestawu głośnomówiącego. 40 proc. badanych jest zdania, że wyprzedzanie na podwójne ciągłej powinno być dozwolone w niektórych przepadkach, a 25 proc., że ten sam "wyjątek" dotyczy wyprzedzania na trzeciego. Co trzeci z ankietowanych kierowców jest pewny, że w terenie zabudowanym można jechać o 20 km/h więcej niż dopuszczają przepisy i wciąż będzie to niegroźne dla innych uczestników ruchu.
Zbytnia pewność i poczucie bezpieczeństwa za kierownicą odbija się niestety na statystykach. Liczba zdarzeń w porównaniu z pierwszą połową zeszłego roku co prawda spadła, ale niestety wzrosła liczba rannych i ofiar. Zdaniem specjalistów z Polskiej Izby Ubezpieczeń tendencja wzrostowa wynika nie tylko z tego, że w dobie pandemii wiele osób korzysta z prywatnych samochodów zamiast komunikacji miejskiej. Innym, bardziej niepokojącym czynnikiem jest potęgujące się i coraz wyższe mniemanie o byciu "mistrzem kierownicy"...
Napisz komentarz
Komentarze