Prawdopodobnie o sprawie Biuro Dialogu i Korespondencji Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej dowiedziało się od któregoś z naszych parlamentarzystów.
- Wysyłaliśmy pisma m.in. do europoseł Beaty Mazurek i ministra Jacka Sasina - tłumaczy jedna z mam. - Cieszymy się, że nasza prośba nie została bez reakcji. Wiemy, że miasto otrzymało pismo w tej sprawie i będzie teraz musiało zająć jakieś stanowisko.
Rodzice dzieci klasy VI, która ma zostać zlikwidowana, nie wyobrażają sobie, że od września ich pociechy rozpoczną naukę w innych oddziałach. Kategorycznie twierdzą, że jest to działanie na szkodę dzieci i tak już doświadczonych przez system edukacji. Chodzi o kilkunastoosobową klasę, której uczniowie rozpoczęli naukę w wieku 6 lat. Rodzice nie zgadzają się na rozwiązanie klasy, mają też pretensje do dyrektor szkoły, że nie poinformowała ich o swoich planach i podjęła decyzje za ich plecami.
Czy rodzicom uda się przekonać do swoich racji? Z pisma, jakie otrzymali z urzędu miasta w ubiegłym tygodniu, wynika, że sprawa wydaje się przesądzona. Wiceprezydent Dorota Cieślik odpowiada rodzicom, że dyrektor SP nr 5 działała zgodnie z prawem, że nauka języka angielskiego z podziałem na grupy będzie korzystna zarówno dla uczniów zdolniejszych, jak i słabszych, a zmiany organizacyjne pozwolą na zatrudnienie w pełniejszym wymiarze psychologa i pedagoga, z których pomocy będą mogli korzystać wszyscy uczniowie. Jedyne co zdaniem pani prezydent nie jest do końca satysfakcjonujące to sposób poinformowania rodziców o zmianach dotyczących kształcenia ich dzieci. W związku z tym miasto podjęło wobec dyrektor podstawówki "środki dyscyplinujące działania pracownicze".
Dalej Cieślik zauważa, że przecież dzieci zostają w tej samej szkole, a więc w tym samym środowisku rówieśniczym, ponadto przytacza badania Instytutu Badań Edukacyjnych, z których wynika, że mniej liczne klasy wcale nie są lepsze dla uczniów, a jedynie dla nauczycieli. Uczniowie z liczniejszych klas są bowiem bardziej samodzielni, a poza tym uczeń ma większe szanse na znalezienie kolegi, który uczy się podobnie jak on, co będzie motywowało go do pracy.
W piątek odbyło się spotkanie w urzędzie miasta, w którym uczestniczyli rodzice, dyrektor i wicedyrektor SP nr 5, wiceprezydent Dorota Cieślik, dyrektor delegatury kuratorium oświaty w Chełmie oraz wychowawca rozwiązywanej klasy.
- Tak naprawdę to spotkanie nic nie wniosło. Na koniec wiceprezydent przeprosiła nas za panią dyrektor. Jednak decyzja pozostała ta sama. Nie składamy broni. Zamierzamy skierować pismo do ministerstwa edukacji i rzecznika praw dziecka - tłumaczą rodzice. - Nie poddamy się tak łatwo.
Napisz komentarz
Komentarze