Jak udało się nam dowiedzieć, doszło do tego tuż po godz. 9. Tajemniczy obiekt co chwila wypływał na powierzchnię i znów znikał pod lustrem wody. W obawie, że może to być topielec, plażowicze zawiadomili policję i straż pożarną.
Służby pojawiły się na miejscu bardzo szybko, od razu przystępując do akcji. Skończyło się na szczęście tylko na strachu. Okazało się, że nie są to zwłoki, a żywy człowiek.
- Był to płetwonurek, który testował wyporność swojego kombinezonu - wyjaśnia Elwira Tadyniewicz, rzecznik włodawskich policjantów.
Napisz komentarz
Komentarze