Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Stachniuk Optyk
Reklama baner reklamowy

Postawmy Kubusia na nogi

Kuba Kusy ma 9 lat i mieszka w Rejowcu Fabrycznym. Był zdrowym, prawidłowo rozwijającym się dzieckiem. Kiedy miał niespełna roczek, zaczął chodzić. Wszędzie było go pełno. Radość rodziców i dziadków nie miała końca. Wszystko było tak, jak być powinno. To szczęście nie trwało jednak długo…
Postawmy Kubusia na nogi

- Nasz poukładany świat runął, kiedy Kuba miał rok i cztery miesiące. Zachorował na wirusowe zapalenie mózgu – mówi Małgorzata Kusy, mama chłopca. – Od tego momentu zaczęła się walka o życie naszego synka. Trwa do dziś.

Chłopczyk był w tak złym stanie, że wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Mimo wysiłków lekarzy choroba bardzo uszkodziła mu mózg. Po wybudzeniu Kuba nie był w stanie usiąść ani samodzielnie przełykać. Leżał i wił się, wydając z siebie nieartykułowane dźwięki.

- Najszybciej jak to było możliwe, zaczęliśmy intensywną rehabilitację i dalsze leczenie naszego synka – opowiada pani Małgorzata.

Po kilku miesiącach udało się Kubie usiąść, a potem stanąć na własnych nogach. Gdy wydawało się, że będzie coraz lepiej, pojawiła się padaczka lekooporna. Każdego dnia występują ataki, które - jak złodziej - zabierają wypracowane przez Kubę rezultaty.

- Nasz synek nie mówi, nie potrafi się z nami w żaden sposób komunikować, wymaga naszej ciągłej opieki – mówi ze smutkiem w głosie jego mama.

Kuba jest podopiecznym Chełmskiego Hospicjum Domowego. Kilka razy w tygodniu przyjeżdża do niego fizjoterapeuta.

– Chcieliśmy, żeby syn miał kontakt z dziećmi. Do szkoły się nie kwalifikuje. Zapisaliśmy go do Niepublicznego Przedszkola Specjalnego Dla Dzieci Niepełnosprawnych w Krasnymstawie - dodaje mama chłopca.

W zajęciach, w których uczestniczył Kuba, cały czas towarzyszyła mu mama. Nie było to proste, bowiem nawet najdrobniejszy zbędny dźwięk powodował u chłopca atak padaczki. Od września, popołudniami będzie miał indywidualne zajęcia.

Mimo ciągłej rehabilitacji i stosowanym sprzętom ortopedycznym stopy Kuby zaczęły się zniekształcać. Lekarze zdiagnozowali u niego stopy końskie. Kuba już nie chodzi, może jedynie raczkować. Jego nogami jest teraz wózek inwalidzki.

- Nie poddajemy się – mówi pani Małgorzata. – Znaleźliśmy lekarza, który podjął się operacji naszego synka i dał nam nadzieję. To profesor Marek Napionek z Poznania. Niestety, operacja nie jest refundowana. Potrzebujemy na nią 15 tysięcy złotych. Mimo wsparcia bliskich nie jesteśmy w stanie jej sfinansować… Będziemy wdzięczni za każdą złotówkę.

Na siepomaga.pl/kuba-kusy trwa zbiórka na operację Kuby. Im szybciej uda się zebrać pieniądze, tym szybciej chłopiec może być zoperowany. Pomóżmy Kubusiowi stanąć na nogi.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama